piątek, 6 grudnia 2013

Prolog


          Brunet zamknął za sobą z hukiem drzwi , wzdychając ciężko. Emocje niemal dusiły go od wewnątrz. Ręce drżały, a oddech stał się nieregularny. Ciepłe powietrze utknęło w jego płucach, paląc je niemal żywym ogniem. Wszystko było jakby zamglone. Ból który mu teraz towarzyszył był tak nieznośny, że mózg wypierał wszelkie bodźce z otoczenia. Nie mógł uwierzyć w to, co teraz usłyszał. Usłyszał..."Nie"? Nigdy tego nie słyszał. Życie oszczędzało go, przed takimi doświadczeniami. Dzięki swojemu urokowi i pewności siebie, ale przede wszystkim ogromnej determinacji zawsze dostawał to, czego chciał. Tym razem jednak było inaczej. Jego serce pękło, gdy usłyszał: "Wybacz... wolę, żebyśmy zostali przyjaciółmi." Został odepchnięty. Inaczej wyobrażał sobie ten wieczór. Myślał, że nareszcie zatopi się w tych słodkich ustach, o których myślał całymi nocami. Liczył, że wreszcie ujrzy w jego oczach łagodny błysk, który będzie świadczył o tym, że patrzy na niego inaczej, niż na przyjaciela.

"Śmieszny... Tylko głupi myślą, że wszystko jest pewne."

          Chłopak odwrócił głowę, po raz ostatni spoglądając w zaświecone okno na piętrze. Nigdy nie czuł takiego upokorzenia. Był pewien, że to nareszcie odpowiedni moment.Uśmiechnął się lekko, wzdychając nad swoją głupotą. Teraz będzie musiał nauczyć się żyć bez niego, jednak ta myśl wydawała mu się głupim żartem. Jak mógł żyć bez niego, jak to właśnie on był jego życiem?
          Położył drżące ręce na kierownicy, siadając na motorze. Odpalił maszynę, słysząc znajomy turkot. Ten dźwięk na chwilę uleczył jego obolałe serce. Zjechał z podjazdu z niesamowitą prędkością. Koła motocyklu zmieliły suchą ziemię, rozrzucając jej małe kawałki wokół. Kai wyjechał na drogę. Ciemny księżyc wyrastał zza horyzontu, rozświetlając ciemną noc swoim blaskiem. Gdyby nie on zauważenie czegokolwiek w tej ciemności graniczyło by z cudem. Droga była całkiem pusta i właśnie ta pustka nakłaniała do przyspieszenia. Prędkość była czymś, co Jongin kochał i szanował ponad wszystko. Chłopak tak bardzo chciał poczuć tą wolność. Wiatr stał się jego przeszkodą. Powietrze było barierą, która wraz z prędkością starała się jeszcze trudniejsza do pokonania. Przezwyciężenie jej było, jak pokonanie samego siebie. Tym  była wolność. Nic nie mogło go zatrzymać. Kai posiadając tą moc czuł, że żyje. Nawet wspomnienia nie mogły go dogonić.

"Próbujesz zapomnieć? Nie możesz o nim zapomnieć... czy to nie śmieszne?"

          Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech zadowolenia, który jednak szybko zniknął. W jego głowie usłyszał cichy szept.Głos był mu całkiem obcy, jednak wypowiadane przez ten głos imię niemal paraliżowało go natychmiast. Sposób, w jakim tajemniczy głos wypowiadał to imię, był dziwny. Niebezpieczny i tajemniczy, jakby wiedział, jakie ból sprawiają te słowa. Wspomnienia sprzed kilku minut jakby uwolniły się z zamkniętego umysłu Kaia. Zobaczył oczami wyobraźni znajomy mu uśmiech. Miał to stracić? Chłopak zacisnął mocniej ręce na kierownicy i ponownie przyspieszył. Im bardziej walczył ze swoimi myślami i chciał się ich pozbyć, tym szybciej one wracały. Chciał pozostać beztroskim Jonginem. Droga mieniła się w jego oczach, niczym niewyraźny obraz. Drzewa przy drodze stawały się przy takiej prędkości niewyraźną plamą, tak sam, jak szary asfalt, który przemierzała pędząca z prędkością światła maszyna. Jego serce uderzało coraz szybciej, a jadowity szept krążył między jego myślami, ciągle powtarzając to samo imię.

"Kim Jongin... kocham cię Jongin! To chciałeś od niego usłyszeć?"

          - Zamknij się - syknął brunet sam do siebie. Nawet nie czuł, gdy jego oczy zaszkliły się łzami. W końcu napłynęło ich tak wiele, że Jongin nie był w stanie nic zobaczyć. Obraz i tak był zamazany i zamglony, a przez łzy stał się jeszcze bardziej niewidoczny. Kai jęknął cicho z bezsilności, nie mogąc pozbyć się z myśli obrazu znanej mu twarzy. Chociaż ledwie widział, wcale nie zwalniał.  Zacisnął mocniej powieki, chcąc się pozbyć tego widoku i zatrzymać łzy.

"Jest... tylko jeden sposób, żeby zapomnieć..."

          Otworzył oczy, czując coś niepokojącego. Gdy to zrobił zauważył przed sobą niemal wyłaniającą się znikąd ciężarówkę, która jechała niecałe pięć metrów przed nim i na wprost niego. Rozchylił usta z przerażenia. Jego serce na moment się zatrzymało. Kierowca zdążył jedynie zatrąbić, dostrzegając jadącą naprzeciw maszynę. Kai automatycznie szarpnął kierownicą, chcąc zmienić kierunek, jednak było już za późno. Przymrużył oczy, przygotowując się na najgorsze. Metal niemal wbił się w przeszkodę. Chłopak uderzył o maskę auta, nie stanowiąc dla niej najmniejszej bariery. Czas jakby się zatrzymał. Na początku Jongin nic nie poczuł. Słyszał jedynie szczęk metalu, pisk opon i dźwięk łamanych kości. Ciężarówka po kilku piekielnie długich sekundach gwałtownie się zatrzymała, wraz z zatrzymaniem maszyny wątłe, niczym lalka ciało Kaia upadło na ciemną drogę. Dopiero wtedy receptory czucia zaczęły się odzywać. Poczuł, że żebra wbijają mu się w płuca i przy każdym oddechu przeszywający ból, wywoływał u niego skurcz w całym ciele. Wolał już nie oddychać, niż ponownie cierpieć. Powoli znikała z niego jakakolwiek świadomość. Nie tylko, przez poważne uderzenie w głowę, które pozostawiło po sobie krwawiącą ranę nad skronią, ale i przez brak tlenu. Spojrzał z przerażeniem na swoje zakrwawione palce, ale przy kolejnej fali bólu jego mięśnie ponownie się napięły, ujawniając kolejne obolałe miejsca. Ostatkiem sił położył się ma plecach, spoglądając w niebo. Uśmiechnął się. Z kącika ust spłynęła stróżka krwi, którą brunet niemal się dławił. Chciał w ostatnich sekundach życia, nie przegapić jego zakończenia i wyszeptać w myślach jakieś słowa pożegnania, jednak umysł koncentrował się tylko na bólu. Wzrok chłopaka stał się zamglony. Ciemne plamy pojawiały się na widzianym przez Jongina obrazie. Przerażony resztkami sił starał się złapać oddech. Bał się śmierci. Ból przeszywał jego ciało z każdym wolnym uśmiechem. W końcu jednak ustał. Czucie zniknęło, a wszystkie zmysły wyłączyły się, przez co Kai ostatecznie stracił kontrolę nad swoim ciałem. Widział jeszcze swoją zakrwawioną dłoń, ale nie mógł nią poruszać. W końcu nawet wzrok zalała czerń. Kai rozchylił lekko usta. Myśli odpływały. Jedyne, co był w stanie jeszcze usłyszeć, to imię osoby, która chciała być dla niego tylko przyjacielem. Czy to imię miało pójść za nim dalej niż do końca życia.Wszystko wyobrażał sobie dziś inaczej, wielu rzeczy się nie spodziewał, a już na pewno nie swojej śmierci. Kończąc życie, zaczął żyć naprawdę.

"Tak długo na ciebie czekałem... Kim Jongin..."



* * * 

Witam! To znowu ja! Mam nadzieje, że się nie zniechęciliście po tym epilogu... ciągle mam w głowie takie dziwne uczucie, że jest on chaotyczny i... ogólnie beznadziejny. Mam nadzieje, że chociaż udało wam się połapać co i jak. 
Dziękuje nowym obserwującym za zainteresowanie blogiem - czujcie się jak u siebie!
Nowe opowiadanie okazało się trochę bardziej rozbudowane, niż myślałam - z jednego wątku zrobiło się ich...wiele, więc możliwe, że rozdziałów będzie więcej niż planowałam.
Czekam na wasze opinie. :D

14 komentarzy:

  1. Hmmm... Jongin buntownik. Niby nic nowego (mam wrażenie, że wszędzie się biedny buntuje hahaaha) ale podobało mi się~ tak go opisałaś, że nawet nie myślę o możliwości słodkiego Kaia eheheh
    Wiesz? Lubię śmierć w opowiadaniach ^^ może nie we wszystkich, ale tu owszem~ ta akcja z prędkością i wgl~ ^^ ciekawi mnie czyj był ten głos i czy opiszesz jeszcze kilka innych wypadków ;]
    No i prolog wcale nie jest chaotyczny~ jest świetny ^^
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. no dziewczyno, jak tylko zobaczyłam, że dodałaś prolog, to uznałam siebie za nieboszczyka, po przeczytaniu dalej nim jestem, so... nie wiem, czy będę mogła powiedzieć coś sensownego na ten temat, ale się postaram. Izzy, jak już mówiłam, zabiłaś mnie! czekałam, czekałam i się doczekałam, boże. wspaniały prezent na mikołajki ;; w ogóle Jongin nadal taki buntowniczy i kurcze ciekawi mnie na kogo się tak wkurzył. jeszcze ten głos w jego głowie, plis, pomyślałam, że to właśnie ta osoba, którą kochał wlazła mu do mózgu i coś mówi XD i na samym końcu tak bardzo realistycznie opisałaś scenę wypadku, no kurde, zupełnie tak, jakbyś sama to przeszła!
    ogólnie prolog świetny, czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział!
    chęci, weny, czasu, hwaiting Izzy! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech, żebym ja umiała pisać prologi... Rzadko mi one wychodzą, dlatego praktycznie w ogóle nie uwzględniam ich w swoich opowiadaniach :c tobie wyszedł dość dobrze, chociaż czasami wkradał się w treść mały chaos, ale ogólnie zaintrygowałaś mnie tym prologiem... Nie ma to jak zacząć opowiadanie od śmierci bohatera :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwww ~~ boskie *-* To jest wręcz świetne. Życzę dużo weny i informuj mnie na bierzącą na twitterze xDD @ChunJoe12 ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. OMO! Wgl dziękuję za linka na tt, bo tak to ominąłby mnie tak ciekawy fanfick. Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział *.* Ta scena ze śmiercią taka realistyczna, umarłaś czy co, że tak prawdziwie opisałaś ? haha xD
    Świetne, świetne <3 Wydaje się takie inne. Weny tam i dawaj szybko 1. rozdział ;333
    Hwaitinig!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow! Ale świetne już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału :D Dziękuję za linka na tt ;3 A prolog bardzo mi się podoba ♥ Polecę go znajomym ; D

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG *.* Świetne <3 Kocham too <33 Dzięki jeszcze raz za linka na tt :3 Dawaj następny rozdział *O* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem, że zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem. ;) Napisałam na tt, że zajrzę i to zrobiłam i nie zawiodłam się. ^^ Super się zaczyna.
    Biedny Kai... Niezbyt przyjemna śmierć, zwłaszcza z tymi wbijającymi się w płuca żebrami. Starałam się wyobrazić sobie to co on czuł, ale chyba nie jestem w stanie. Może to i dobrze... Ale ja lubię wczuwać się w bohatera. I udało mi się co żeber w płucach... ;D
    Hwaiting i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  9. W końcu udało mi się dotrzeć. Przepraszam, że tak długo - zawsze tak mam.
    Strasznie podobał mi się ten prolog. Szczerze to spodziewałam się końcówki bo jak główny bohater mógłby umrzeć na samym początku... Tylko jestem ciekawa czy tym "przyjacielem" był Kyungsoo. No i kim był tajemniczy głos w głowie Kaia? Taki właśnie powinien być prolog moim zdaniem, intrygujący.
    Na pewno zajrzę tu jeszcze wielokrotnie! W końcu mam nowe opowiadanie do czytania :D
    Hwaiting ~

    OdpowiedzUsuń
  10. i właśnie po takich cudownych prologach już się wie, że opowiadanie będzie równie dobre, bądź nawet lepsze.
    To było niesamowite, zwłaszcza opis bólu Jongina oraz jego wypadek. Z niecierpliwością czekam na rozdział 1 ♥
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  11. W sumie to nie planowałam komentowania prologu, bo chciałam jak najszybciej przejść do pierwszego rozdziału, ale siła wyższa mną pokierowała, cóż. *^*
    Zabiłaś mnie tym, kobieto. Tak jak ta ciężarówka zabiła Kaia (jeżu, jak to okropnie brzmi ;;;;;), tak Ty zabiłaś mnie tym prologiem. *^* On w ogóle nie jest chaotyczny, jest GENIALNY! Jeżu. <333 Według mnie - prolog idealny. (kurde, ręce mi się trzęsą i robię cholerne literówki, bo chcę jak najszybciej rozdział czytać.... ) Bardzo intrygujący i niesamowicie zaciekawia. *^* Ale czego miałam się spodziewać po wyobraźni Izzy, no czego? <3 Na pewno czegoś zajebistego, a ten prolog na 87486237483% taki jest. *^*
    Wybacz krótki komentarz, ale ja serio nie wytrzymuję, *^* <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Zakochalam sie w twoich opowiadaniach ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Zakochalam sie w twoich opowiadaniach ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Oh, hello.
    Spodziewaj się moich komentarzy pod kolejnymi rozdziałami niedługo, będę teraz Twoim czytelnikiem~
    Wyłapałam trochę błędów, ale nie będę teraz o nich mówić.
    Zajrzałam tylko po to by się..hmm.. "przywitać"~

    OdpowiedzUsuń