niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 2 - Dzwonek Krwawej Mary

PO PIERWSZE: Muszę przeprosić za to, że tak długo mnie nie było (problemy z komputerem). Rozdział był przygotowany już dużo wcześniej, ale i tak nie udało mi się go dodać w terminie. Następny postaram się dodać za tydzień.
PO DRUGIE: Dziękuje wszystkim za zainteresowanie. Naprawdę cieszy mnie to, że komuś w ogóle podoba się ten rodzaj fabuły. Mam nadzieje, że ten rozdział was nie rozczaruje.
PO TRZECIE: Zapraszam na bloga Risu, na którym pojawił się ff z Taorisem <link>




     -Dzień dobry! -Rzucił radośnie chłopak, zasiadając do stołu. Blondynka podniosła wzrok na Taemina, który nareszcie zjawił się w salonie. 
     -Dzień dobry... -Powiedział po chwili, wchodzący zaraz po Taeminie, Minho. Ziewnął, po czym przetarł łzy zgromadzone w kąciku oka. Nie wyglądał na wypoczętego. Obrzucił wściekłym spojrzeniem promienną twarz Taemina. Usiadł obok szatyna, niemal tracąc równowagę -Po co nas zwołałaś, o tak kretyńskiej porze, Cl? 
     -Słońce... już jedenasta -rzuciła, patrząc kontem oka na zegar. -Dla ciebie nigdy nie ma dobrej pory, jak cię o coś proszę -brunet burknął coś pod nosem w odpowiedzi. -Dobrze... Może dogadam się z kimś bardziej przytomnym -westchnęła blondynka. -Taemin, mam dziś dla was kolejne zadanie. Tym razem pojedziecie do Anglii. W Londynie mieszka moja stara znajoma, też jest badaczką i zna wielu ludzi. Zgodziła się pomóc mi przy tym zadaniu. Tym razem macie do czynienia z poważniejszym zadaniem -kobieta rozsiadła się wygodnie. -Wysyłam was do rezydencji, w której mieszka właścicielka kolejnego przeklętego przedmiotu. Jest to niebezpieczne zadanie, ponieważ rzekomo sam dźwięk przedmiotu, jaki macie zdobyć potrafi skazać kogoś na śmierć -nachyliła się nad dwoma, słuchającymi ją mężczyznami. -Dzwonek Krwawej Mary -rzuciła niskim głosem, uśmiechając się złowrogo. 
     -Kogo?! -Ledwie przytomny brunet, nagle oprzytomniał. Blondynka zaśmiała się głośno. 
     -Wiedziałam, że jeszcze się jej boisz... ciągle jesteś moim małym braciszkiem -chichotała głośno. Rozdygotany Minho zmierzył ją złowrogim spojrzeniem. -Mieliśmy wtedy po siedem lat -kontynuowała, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Taemin przyglądał się tej scenie kompletnie nic nie rozumiejąc.
     -Ja... może nie pojadę skoro to tak ryzykowne -rzucił Minho.
     -Czyżbyś się bał?
     -Nie... dlaczego mam się bać jakiejś bajki? Po prostu... - Cl wyglądała, jak nękające młodsze rodzeństwo dziecko. Jej złośliwy uśmieszek nie znikał z jej twarzy, jednak Minho ciągle nie miał zamiaru pokazać, że się boi.
     -No? -Ciągnęła dalej.
     -Nie bardzo rozumiem... o co chodzi z tą Mary? -Przerwał Taemin.
     -To stara angielska legenda. Ludzi tak zafascynował jej temat, że powstało wiele wersji tej bajki zaczynając od nieszczęśliwej miłości, a kończąc na cyrografie z diabłem. Jest jednak coś, co łączy je wszystkie. Osoba młodej dziewczyny, która ukazuję się z zakrwawionymi rękami w lustrze. Badałam wiele podań i żadne nie było szczególnie wiarygodne. Jednak nie każe wam bawić się w rytuały przy lustrze, ale chciałabym, żebyście przyjrzeli się bliżej jednej z wersji tej legendy -uśmiechnęła się złośliwie, patrząc na Minho. -No ty braciszku nie musisz, bo od tych kilku lat znasz ją bardzo dobrze -dogryzka w tym momencie była całkiem w jej stylu. -Natknęłam się na wersję historii, w której Mary długo chorowała na nieuleczalną chorobę. Zasnęła, a jej ojciec lekarz ogłosił jej zgon. Matka dziewczynki nie mogła uwierzyć w śmierć córki, więc związała nadgarstek dziewczynki, którego drugi koniec wisiał przy nagrobku wraz z doczepionym dzwonkiem. Pewnej nocy... ktoś usłyszał jego dźwięk, ale kiedy wykopano grób dziewczynki, ona już nie żyła. Oczywiście... kiedy obudziła się w trumnie wpadła w histerię i próbując się uwolnić zdarła całe paznokcie o wieko trumny. Gdy ją otworzono jej ręce były całe zakrwawione. Stąd ten przydomek. Niestety końcówka tej klątwy jest taka sama, jak w wszystkich, czyli jeśli wypowiesz imię "Krwawej Mary" trzy raz w lustrze, ona ukarze się i bla bla bla... -opowiadała cicho Lee Chae rin, co jakiś czas spoglądając kontrolnie na Minho.
     -Więc to tego tak się boi Minho? -Zapytał z niedowierzaniem chłopak. Brunet spojrzał na niego lekko zdenerwowany.
     -Ja i Minho zafundowaliśmy sobie taką zabawę przywoływania ducha Mary, jako dzieci -zaśmiała się pod nosem. -Jak widać żyjemy, więc można zgodnie stwierdzić, że to głupia legenda, która ma wiele wersji. Jednak, ten dzwonek ma autentyczne pochodzenie. Ta historia ma prawdziwe korzenie -Minho zbladł. -Właścicielka tego przedmiotu nosi go zawsze przy sobie, jednak dzwonek wydaje dźwięk, tylko gdy zwiastuje śmierć osoby znajdującej się w pobliżu.
     -Niby jak? Dzwonek, to dzwonek... powinien dzwonić, gdy ktoś nim poruszy -rzucił Taemin. Minho wysłał mu swoje spojrzenie mówiące "tym stwierdzeniem, Ameryki nie odkryłeś".
     -Nie widziałam osobiście tego przedmiotu, ale był on badany przez wielu naukowców przede mną. Wszyscy stwierdzili, że to żadna sztuczka, a przedmiot rzeczywiście jest całkiem popsuty. W ten sposób zginął ostatni badacz. Został zabity kilka dni po wizycie w rezydencji. Sprawcy nie znaleziono.
     -Ale co ten dom ma z tym wspólnego? -Cl bez słowa podała białą teczkę do rąk szatyna.
     -To ten sam dom, w którym mieszkała kiedyś Mary, tak naprawdę nazywała się Lidia Loster. A jego teraźniejsza właścicielka jest prawnuczka matki Mary. Statek wypłynie z wami za dwa dni. Na miejscu będzie na was czekać Park Bom. Mam nadzieje, że Minho nie zsika się ze strachu trafiając do rezydencji -rzuciła złośliwie pod nosem.
     -Zamknij się -warknął brunet.
     -Bo?! -Nachyliła się nad chłopakiem z groźną miną. -Czyżbyś się czegoś wstydził przy naszym Taeminie?-"naszym Taeminie" -Szatyn poczuł, jak po jego policzkach rozlewa się rumieniec.
     -Lepiej się opanuj, bo pokaże mu twoje zdjęcia z liceum -zaśmiał się złowieszczo Minho.
     -Ty mały... Gdzie się podział ten słodki chłopczyk, wołający za mną Noona*(!)?
     -Trochę mu się urosło -blondynka w odpowiedzi rozczochrała ciemne włosy chłopaka. Taemin spojrzał na nich z ciepłym uśmiechem. Można było poczuć rodzinny klimat.


~***~

       Wysoka, rudowłosa kobieta przechyliła delikatnie dzbanek pełen herbaty. Parująca ciecz wypełniła filiżankę stojącą przed Taeminem. Kobieta z westchnieniem usiadła obok. Jej proste pasma włosów opadały na ramiona, odbijając blask wieczornego słońca padającego przez okno. Pomieszczenie było wyjątkowo jasne. Biały zestaw słomianych mebli stał przy ogromnych szklanych drzwiach, prowadzących na balkon. Wokół stało wiele doniczek z kwiatami leżących na poziomych, metalowych stojakach. 
     -Dziwne, że Lee Chae Rin nie chciała mnie odwiedzić -odpowiedziała po chwili, burcząc pod nosem. -Cieszę się, że chociaż ty Minho ruszyłeś do mnie tyłek -pochyliła się nad nim. -A masz nareszcie jakąś dziewczynę? -Na twarzy bruneta pojawił się rumieniec. 
     -A no... ja... -burknął coś pod nosem, prawie dławiąc się wcześniej upitym łykiem herbaty. Taemin miał nieodparte wrażenie, że gdzieś już widział ten złośliwy uśmiech u osoby, która nękała Minho. 
     -No wiesz... taki śliczny chłopak -powiedziała po chwili, śmiejąc się pod nosem z zakłopotania przyjaciela. Minho ciągle udawał, że ni jak nie ruszają go żarty Bom. -No, a tak dla odmiany... możecie mi trochę bardziej szczegółowo nakreślić, co dokładnie was tu sprowadza? Cl oczywiście powiedziała mi jakiego rodzaju są jej badania, i że będziecie tu dalej zbierać potrzebne jej informacje, ale jak to ona... jest strasznie tajemnicza, więc nawet dokładnie nie wiem, czego chcecie się dowiedzieć -dziewczyna złapała kosmyk swoich marchewkowych włosów i zaczęła okręcać go wokół palca, co miała w zwyczaju robić, gdy się nudziła. -Znajduje się jedynie biologią, a mianowicie genetyką. Nie jestem w stanie bardzo jej pomóc.
     -Bom... moja siostra mówiła, że potrafisz się dogadać z właścicielką, która jest w posiadaniu przedmiotu jej badań -odchrząknął. -Zależy nam, abyś załatwiła nam krótką rozmowę z tą kobietą i dostęp do tego dzwonka.
     -A no tak... chodzi wam o tą legendę o Krwawej Mary? -Taemin przyglądał się skupionej twarzy kobiety. Wyglądała naprawdę uroczo, starając sobie cokolwiek przypomnieć. -O! Właśnie... Miałam wam coś jeszcze dać -wstała nerwowo. -Wybaczcie mi na chwilę -kobieta ruszyła pędem do drugiego pokoju. Taemin z uśmiechem przyglądał się jej, gdy wychodziła. Minho wyłapał to spojrzenie. Jego gniewny wzrok powędrował na twarz szatyna. Odwrócił się od niego, po czym westchnął znacząco. Taemin wyglądał na zaskoczonego, tak chłodną i nagłą reakcją ze strony Minho.
     -Co się stało? -Zapytał, przyglądając się jego zadąsanej twarzy.
     -Nic... po prostu... znam ten wzrok -syknął, po czym upił łyk herbaty.
     -Co? Jaki?
     -Polubiłeś ją co nie? Podoba ci się?  -Zapytał z wymuszonym uśmiechem.
     -Nie znam jej... -Odpowiedział z oburzeniem Taemin.
     -O mam! -Do pokoju wpadła Bom z foliową oprawką w ręce. -Hmm? Co to za ponure miny? -Zapytała, a jej uśmiech zniknął na chwilę, ustępując miejsca równie uroczej zaskoczonej minie.
     -Nie... To nic -burknął Minho. -Co nam tam przyniosłaś? -Entuzjazm znowu wrócił na twarz rudowłosej, tymczasem Taemin ciągle wpatrywał się w Minho. "Co to było? Czyżby był... zazdrosny?" -Pytał sam siebie.
     -To dokumenty, które udało mi się załatwić od znajomego policjanta. To przekrój sprawy, która dotyczy tej legendy.
     -Czyli? -Zapytał Tae, budząc się z transu.
     -Wszystkie morderstwa osób powiązanych z tą rezydencją -rzuciła sucho, kładąc teczkę przed szatynem.            -Wszystkie były podobne, jednak żadne z tych podobieństw nie doprowadziły do mordercy.
     -Dziwne... -Szatyn przyglądał się aktom. -Wygląda na to, że skrupulatnie prowadzono to śledztwo, więc nam tym bardziej nie uda się...
     -Zamknij się! -Syknął Minho. - Za często słyszę od ciebie ten zwrot "nie uda się". Po pierwsze... Mamy jej tylko odebrać głupi dzwonek i przeżyć, a po drugie... z takim nastawieniem nic nie zdziałasz. Zadanie nie jest takie trudne, a ty ciągle narzekasz -dodał po chwili. Bom patrzyła na niego z zaskoczeniem.
     -Minho... Ty naprawdę zmężniałeś. Kto, jak kto... ale ty? Chyba najbardziej boisz się krwawej Mary -zaśmiała się pod nosem, wspominając opowieść Cl. -W każdym razie... jutro was tam zawiozę. Udało mi się załatwić wam badania nad przedmiotem, ale... musicie podawać się za pisarzy. Pani Rose jest wielbicielką literatury, więc pozwoli wam tam zostać, tylko dlatego, że będzie oczekiwać powstania niezwykłego dzieła. Jeden z was będzie pisarzem, a drugi jego asystentem. Piszecie powieść opartą na legendzie o Mary.
     -Dobra... Nie mamy czasu do stracenia.
     -Ja będę asystentem! -Krzyknęli na raz. Oboje zmierzyli się wzrokiem, a na ich twarzy pojawił się grymas.
     -Spokojnie... Niech pisarzem będzie ten z was, który wie więcej o literaturze -spojrzenia Bom i Taemina niemal natychmiast powędrowały w stronę Minho.
     -Co? -Zapytał zaskoczony. -Ja?! Zapomnijcie... -Warknął pod nosem, widząc uśmieszki towarzyszy. -Po moim trupie!

~***~

     -A więc pan jest tym dobrze zapowiadającym się pisarzem? -Zapytała szatynka podając rękę Minho. Była kobietą w średnim wieku o przenikliwym spojrzeniu. Miała na sobie elegancki komplet, podobny do tego, który często nosi Cl. Jedyną nietypową rzeczą wyróżniającą się w jej wyglądzie był dzwoneczek związany na nadgarstku lewej ręki. Taemin od razu zwrócił uwagę na nietypowy przedmiot. Kobieta szybko wyłapała jego ciekawskie spojrzenie. -Ma pan naprawdę spostrzegawczego asystenta -wyciągnęła rękę przed Minho. -Tak... to jest obiekt waszych zainteresowań -brunet z zaskoczeniem przyglądał się dzwoneczkowi. Rzeczywiście nie było możliwości, żeby zagrał. Serce dzwonu było urwane w połowie. -Może usiądziemy? -Zapytała, widząc zaniepokojony wyraz twarzy Minho. Chłopak skinął potwierdzająco głową. Szatyn uśmiechnął się, rozbawiony faktem, że jego towarzysz nie odezwał się ze strachu, ani słowem, odkąd tu przyjechali. Oboje usiedli w salonie, do którego wprowadziła ich kobieta. -W sumie... nie zdziwił mnie pański telefon. Wielu ludzi fascynuje się tą legendą, ale... dlaczego uznał pan, że moja historia ma najwięcej wspólnego z prawdą? -Brunet opuścił głowę, czując na sobie to przenikliwe spojrzenie kobiety.
     -Bo.. ja... -Zaczął, prawie dygocząc ze strachu. Najwyraźniej brał realność tej legendy całkiem na poważnie. Ciągle rozglądał się wokół. -Doszły mnie słuchy o niezwykłych właściwościach tej pamiątki, którą ma pani ze sobą i... wydawało mi się, że to świetna historia.
     -A więc tak -westchnęła. -Jak pewnie wiecie, moja rodzina dziedziczy tą posiadłość od wieków. Niewiele się tu zmieniło, czego powodem jest sentymentalność moich przodków. Legenda też ma w pewnym sensie jakiś wpływ, na wygląd tego miejsca. Okoliczni mieszkańcy nie są zadowoleni z z obecności tego "straszydła", za co uznają ten dom. Więc miałam dwa wyjścia... albo zarobić na tej legendzie i stworzyć z mojego domu istny cyrk, lub brać to wszystko na poważnie.
     -To znaczy? -Zapytał po chwili Taemin.
     -Zajmuje się przepowiadaniem przyszłości. Tej krótkiej, mrocznej przyszłości. Wbrew pogłoską, ten dzwonek który mam ze sobą nie skazuje na śmierć, ale ją przepowiada. Zazwyczaj trzy dni później ofiara umiera -na twarzy Minho pojawił się grymas. Jego mięśnie wyraźnie się napięły. Wyglądał, jak spłoszone zwierze. -Jeśli mogę zapytać... w jaki sposób, mogłabym pomóc? -Zapytała Taemina, który ciągle nie odrywał wzroku od przedmiotu przywiązanego do nadgarstka kobiety.
     -Bylibyśmy bardzo wdzięczni, gdyby udostępniła nam pani wszystkie dokumenty związane z przodkami  waszej rodziny -na twarzy kobiety pojawił się uśmiech.
     -Nie ma problemu -rzuciła radośnie, ciesząc się, że może okazać się przydatna. -Może to głupia prośba, ale czy... mogłabym być pierwszą osobą, która przeczyta pańską książkę? -Zapytała nieśmiało. Minho całkiem poczerwieniał.
     -Oczy...oczywiście -wyszeptał, jakby resztkami oddechu.
     -Udostępnię panom jeden z pokoi. Wiem, że zbieranie materiałów może trochę zająć- na twarzy kobiety pojawił się uśmiech, porównywalny z tym uśmiechem radosnego dziecka, które właśnie dostało swoją zabawkę.
     -Proszę się o to nie martwić... Znaleźliśmy nocleg w hotelu niedaleko -Minho próbował się jakoś wyratować.
     -Ale to żaden kłopot. Cieszę się, że będę mogła zobaczyć, jak powstaje książka. W końcu... artykuły, pańskiego autorstwa, które wysłała mi Park Bom zrobiły na mnie niesamowite wrażenie -twarz Minho skamieniała po jej słowach. "Więc to jej sprawka, że ta baba tak się "nakręciła"?" -Pomyślał patrząc rozżalonym wzrokiem na Taemina. Jego mina mówiła "Zabierz mnie stąd! Nie chcę nocować w tym domu!"
     -Sądzę, że to dobry pomysł skorzystać z pani gościnności. Będziemy mieć nieograniczony dostęp do materiałów -Minho wstrzymał oddech, z wyrzutem patrząc na uśmiechniętego Taemina. -O ile nie zrobi to pani większego kłopotu? -Zapytał grzecznie.
     -Najmniejszego... Carla! Przygotuj dwa pokoje. Panowie zostają na noc -zwróciła się do pokojówki,  stojącej w drzwiach.
     -Zabije cię... -Syknął Minho do stojącego obok szatyna.

~***~

     Taemin podniósł głowę znad zapisków, słysząc pukanie do drzwi. Przebrnął jakoś przez mieszaninę papierów i porozrzucanych poduszek, żeby jak najszybciej otworzyć drzwi. 
     -Chwila! -Krzyknął narzucając na siebie podkoszulek. Nie chciał wystraszyć pokojówki swoją (jak to on uważał) mizerną klatą. Otworzył delikatnie drzwi. Jego oczom ukazał się, stojący naprzeciw niego brunet z poduszką w rękach, na której zacisnął palce. Wyglądał, jak mały wystraszony dzieciak. -Serio? -Zaśmiał się Taemin, widząc bladą twarz Minho. Brunet pchnął go, po czym bez pytania wszedł do pokoju.
     -To tylko twoja wina! To był twój, głupi pomysł. Nie ufam tej babie... to byłoby całkiem prawdopodobne, gdyby ona to wszystko ukartowała, żeby jej wróżby się sprawdzały -zrzucił kilka poduszek na ziemię. -Śpię tutaj -syknął pod nosem. 
     -Naprawdę... więc to nie ma nic wspólnego z tą legendą, co? -Taemin spojrzał na niego wymownie. 
     -Nie rób ze mnie dziecka. Nie sądzę, żeby była prawdziwa -odpowiedział bez emocji, rozkładając koc. 
     -Tak? Więc nie będziesz miał nic przeciwko -odchrząknął. -Bloody Mary! Bloody Mary! Bloody... -Minho zasłonił mu usta ręką. 
     -Nie pozwolę ci wypowiedzieć tego trzy razy, choćbym musiał zatkać ci usta własnym językiem -syknął. 
     -Gej! -Rzucił z uśmieszkiem Taemin, teatralnym gestem odpychając Minho. 
     -Powiedziałem "choćbym". W pierwszej próbie pewnie obiłbym ci tak twarz, że nie byłbyś w stanie nic powiedzieć. 
     -Gej sadysta! -Krzyknął szatyn, śmiejąc się z miny zakłopotanego Minho. Zadąsany chłopak bez słowa usiadł na skraju łóżka. -Nie martw się... Każdy się czegoś boi -uśmiechnięty szatyn, usiadł obok zdenerwowanego Minho. 
     -Nie o to chodzi... -Syknął. Przez chwilę panowała głucha cisza. 
     -Mam do ciebie pytanie -powiedział po chwili szatyn, wsłuchując się w głuchą ciszę. 
     -Jakie? 
     -Właściwie... coś mi nie daje ciągle spokoju. Dlaczego tak się na mnie wkurzyłeś... wtedy, u Park Bom?      -Taemin patrzył na bruneta wyczekująco. Minho opuścił głowę, zakrywając grzywką smutne oczy. 
     -Wiesz... prawda? -Szepnął cicho. 
     -O czym? 
     -Dobrze wiesz, że ja też... też jestem przeklęty -zacisnął mocniej dłonie. 
     -Tak. Wydawało mi się, że to prawda, gdy cię tylko poznałem. Czy mogę zapytać... co to za klątwa? -Łagodny głos szatyna, melodyjnie rozbrzmiewał wokół. 
     -Moją klątwą jest to, że... nigdy... nigdy nikogo nie pokocham -szepnął roztrzęsiony. -Dlatego tak ci zazdroszczę, że możesz spojrzeć na kogoś tak, jak na Bom.
     -Co? Ona jest ładna, ale weź... czy ja mam dziesięć lat, żeby przeżywać takie zauroczenia? 
     -Nie rozumiesz mnie, prawda? -Spojrzał prosto w oczy szatyna. -Ja zawszę będę sam. Inni będą mieć swoje życie, zaznają pierwszej miłości, będzie im na kimś zależeć, a ja... będę jak puzzel, który do nikogo nie pasuje. 
     -Nie martw się! Jak chcesz... to ja też mogę zostać takim puzzlem -uśmiechnął się radośnie Taemin. Minho podniósł głowę, patrząc na niego tępym wzrokiem. Nie mógł uwierzyć, że wystarczył jeden uśmiech chłopaka, by uspokoić myśli. 

~***~

     -Dzień dobry, pani Rose! -Rzucił z uśmiechem Taemin. 
     -Dzień dobry -odpowiedziała z uśmiechem kobieta. -Wygląda na to, że ciężko panowie pracowali, całą noc. 
     -A no... racja -Minho ziewnął, przypominając sobie ile razy obudził się w nocy, gdy Taemin na niego spadł, albo gdy cokolwiek mu zaszurało. 
     -Ma pan już jakiś fragment? -Kobieta ciekawsko wyglądała zza ramienia Minho.  
     -Przykro mi. Na razie zbieramy legendy i informacje, które pomogą mi jakoś skroić fabułę -powiedział, nie odrywając wzroku od kartek. 
     -Przepraszam, ale czy możemy zobaczyć ten dzwoneczek? -Zapytał Taemin, gdy kobieta miała już wychodzić. -Może go pani ściągnąć? 
     -Oczywiście -rzuciła, po czym zaczęła rozplątywać czarny rzemyk. Delikatnie postawiła srebrny dzwonek na stole, przed Minho. Brunet niepewnie podniósł go za czarną nitkę. Wtedy właśnie rozległ się krystaliczny dźwięk. Serce dzwonu obijało się o metalowe ścianki. Przedmiot zadzwonił w rękach Minho. Przerażony chłopak rzucił dzwonek przed siebie, a on potoczył się pod nogi pani Rose. Wszyscy ze współczuciem spoglądali na sparaliżowaną strachem twarz Minho. Chłopak ponownie usiadł na krześle, wzdychając ciężko. 
     -To koniec... -Powiedział, zasłaniając twarz rękami. Taemin ciągle obserwował kobietę, która pochyliła się sięgając po przedmiot. Dzwonek ponownie stał się głuchy. Kobieta ze smutkiem zawiązała go na nadgarstku. 
     -Tak mi przykro... -Szepnęła, kiedy jej wzrok ponownie natrafił na Minho. 
     -Czy... komukolwiek udało się uniknąć klątwy? -Zapytał Taemin, niemal dławiąc się słowami, które wypowiadał. 
     -Przykro mi... -Syknęła ponownie kobieta. 
     -A gdyby wyjechał?! -Zapytał spanikowany. 
     -Naprawdę mi przykro... -Wyszeptała kobieta wychodząc. Minho zacisnął mocno ręce, tak, że jego palce posiniały. 
     -Nie martw się -rzucił optymistycznie szatyn. -Chyba dzięki tobie uda nam się rozwiązać to do końca. Obiecuje, że nic ci nie będzie -dodał. 

~***~

     -Oszalałeś? -Taemin ciągnął Minho za rękaw, pędząc w stronę drzwi na końcu korytarza. 
     -To wszystko wyjaśnia. Morderstwa, wypadki i tą całą legendę -rzucił szorstko, pewny swego. 
     -Ale... to poważne oskarżenie. 
     -Nie martw się. Spodziewałem się konfrontacji, wezwałem już policje -rzucił z uśmiechem, jakby to było mało istotne. 
     -Co?! -Minho stanął, jak wryty. 
     -Nie mamy na to czasu -chłopak szarpnął go, prowadząc za sobą. Bez zastanowienia pchnął drzwi i wszedł do środka. -Pani Rose! -Kobieta obróciła się w stronę Taemina. Stała przy oknie. 
     -Wytłumaczycie mi, co przed moim domem robi policja? -Zapytała z wyrzutem. 
     -A wytłumaczy mi pani to? -Szatyn wyciągnął z kieszeni dzwoneczek. Identyczny, jak ten, który kobieta nosiła na nadgarstku. Kiedy Taemin podniósł go, zadzwonił. -Udało mi się wszystko poukładać w całość. Wczoraj, gdy badałem historię pani rodziny, odkryłem coś jeszcze. Prawdziwą wersję legendy Krwawej Mary -twarz kobiety poczerwieniała. -Mary tak naprawdę miała na imię Lidia, a do tego zginęła przez swoją  matkę, a nie przez ojca doktora.
     -Taemin! Nie baw się w Sherlocka -rzucił brunet, widząc rozgniewaną minę kobiety. -Pani przodkowie od strony matki dziedziczą chorobę psychiczną, prawda? Matka Lidii również na nią cierpiała. Podała córce środek usypiający i z pomocą służby zakopała ją, uznając za zmarłą.
     -Nie chce tego słuchać! -Kobieta zasłoniła twarz, zalewając się łzami.
     -Ta część legendy jest prawdziwa... i dzwonek również -syknął kładąc autentyczny przedmiot na biurku.     -Fałszywe są natomiast wszystkie wróżby, fałszywej wróżki, albo... morderczyni.
     -Wyrok musi zostać wykonany... Wyrok musi zostać wykonany -powtarzała pod nosem kobieta. Jej szaleńczy wzrok oplatał twarze mężczyzn stojących na przeciw. Obróciła się, rozglądając się panicznie. Na jej twarzy rysował się szalony uśmiech. Złapała nóż, leżący obok, mający służyć do otwierania listów. Zacisnęła palce na jego trzonku, zmierzając powili w ich stronę. -Minho... tak mi przykro. Naprawdę mi przykro -szeptała cicho z uśmiechem. -Kłamstwo wypowiadane tysiąc razy... stanie się prawdą, jeśli... uwierzą. Jeśli uwierzą! -Wymierzyła sztylet w Minho.
     -To koniec panno Rose -szatyn złapał ją za nadgarstek.
     -Nie... Nie! -Odepchnęła Taemina, a jego wątłe ciałko niemal nie upadło na stojący obok regał. -Musimy zapłacić Lidii! Ona tego chce... -Podniosła rękę, ściskając mocniej trzymaną w dłoni broń. Minho odskoczył, unikając kolejnego ciosu. Z opanowaniem zacisnął ręce kobiety. Jej dłonie szybko posiniały, aż w końcu wypuściła broń z ręki. Metal upadł z hukiem na podłogę. W pokoju zrobiło się cicho. Jedynym odgłosem, jaki można było usłyszeć był chrapliwy głos kobiety. Wyglądała jak bezbronne zwierze, skrępowana przez Minho. W głuchej ciszy rozległ się znajomy wszystkim dźwięk. Taemin z niedowierzaniem starał się zidentyfikować jego pochodzenie.Wszyscy odwrócili głowę w stronę jego źródła. Oczom chłopaka ukazał się dzwonek unoszący się w powietrzu, a jego wysoki dźwięk był bardziej niepokojący, niż sama przepowiednia śmierci. Przerażony Minho, widząc to, cofnął się kilka kroków do tyłu. Uwolnił z uścisku kobietę, która nieprzytomnie wpatrywała się w lewitujący przedmiot.
     -Lidia... ty... -Wyszeptała, obserwując nieustająco dzwoniący dzwonek. -Tak... rozumiem -na twarzy kobiety pojawił się ciepły uśmiech. -Zrobię, o co prosisz -Taemin przysunął się do Minho, żeby nie stać kobiecie na drodze. Niczym w amoku, szła powoli w stronę okna. Taemin przyglądał się jej sylwetce, ledwie widocznej przez wieczorne słońce. Kobieta odsunęła firankę. Uchyliła okno, z którego do pomieszczenia dostał się gwar policjantów i ludzi stojących przed budynkiem. Szatynka pochyliła się do przodu, zerkając w dół. Ciepłe, letnie powietrze rozwiało jej włosy. Taemin spojrzał na przerażonego Minho, który odpowiedział podobnym spojrzeniem. Rose stanęła na ramie okna, trzymając się jego futryny.
     -Wybacz Lidio... -szepnęła, a po jej bladych policzkach spływały łzy. Spadały w dół, pokonując trasę wielu metrów, błyszcząc przy tym, jak diamenty. Rose uśmiechnęła się ciepło, spoglądając w niebo. Niebezpiecznie wychyliła się do przodu, ale wstrzymując jeszcze równowagę, wbiła palce w szorstką ściankę przy ramie okna. Taemin z przerażeniem przyglądał się zamiarom kobiety.
     -Nie musisz tego robić. Wszystko będzie dobrze -wyszeptał łagodnym głosem Taemin. Kobieta obróciła głowę, patrząc na niego z uśmiechem. -Podaj mi rękę... Nic ci się nie stanie -podszedł bliżej, obserwując każdy jej gest.
     -Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem -wydukała przez łzy. -Nie podchodź! -Syknęła, gdy szatyn wyciągnął rękę w jej stronę. -Wiem... że chcesz ratować ludzi, ale ja nie jestem tego godna. Uratujesz więcej istnień, gdy pozwolisz mi odejść -twarz szatyna zbladła.
     -To nie tak... to nie do końca ty! Oni ci pomogą... Nie jesteś w tym sama.
     -Nic nie rozumiesz! Ja ich słyszę... wołają mnie. Już nie mogę walczyć i ich uciszać -wyszeptała, spoglądając w dół. -Nie szukaj wytłumaczenia na to, kim jestem -dodała. Pochyliła się do przodu, rozluźniając uścisk. Palce zrobiły się sine, utrzymując ciężar całego ciała. -To moja decyzja... -W końcu grawitacja pociągła bezwładne ciało kobiety w dół. Wszystko jakby stanęło w miejscu. W uszach dudnił świst wiatru, a włosy oplatały twarz. Widok niebieskiego nieba wydawał się marzeniem. Kobieta zdążyła wziąć wdech przez ten krótki lot i zachwycić się wolnością. Umrzeć stając się częścią nieba i dać rozpłynąć się duszy w powietrzu - to piękne marzenie, ale w końcu po tym krótkim locie uderzasz o twardą rzeczywistość.

~***~

     Brunet z opuszczoną głową wszedł do pokoju. Wyglądał na przybitego, odkąd wraz z Taeminem wrócili z Anglii. Samobójstwo Rose skończyło się dla nich tylko przesłuchaniem i pochwałą dla Taemina za zebranie kilku brakujących dowodów. Rzekomo policja nie raz zsyłała podejrzenia na kobietę, która była powiązana z wszystkimi zabójstwami i zaginięciami, jednak ona zawsze miała wystarczające alibi, a do tego zabójstwa były tak brutalne, że ciężko było uwierzyć, że dokonała ich kobieta z tak nikłą siłą. Po śmierci pani Rose służba przyznała się do pomocy w ukrywaniu zbrodni i dowodów. Sprawa wyjaśniła się dość szybko, ale Taemin wcale nie czuł się najlepiej. Ciągle był przygnębiony, milczał i chciał spędzać czas samotnie. Minho czuł, że powinien go jakoś pocieszyć, ale wiedział, że nie jest w tym najlepszy.
     -Taemin ciągle u siebie? -Zapytała Lee Chae rin, ciągle wpatrując się w okno. Deszcz nie ustawał, bijąc potężnymi kroplami w tafle szkła, która nic sobie z niego nie robiła. Szare niebo wydawało się wylewać w ten sposób cały swój smutek na barwną ziemie. 
     -Od wczoraj w ogóle nie wychodzi -Minho westchnął, siadając obok CL. 
     -Swoją drogą to dziwne... Martwisz się braciszku? Nie pamiętam, żeby twoje zimne serce o kogokolwiek się martwiło -blondynka przyglądała się spływającym po szybie kroplą. Brunet nic nie odpowiedział, oblewając się rumieńcem. -Spokojnie... Przyznam się, że... też polubiłam tego dzieciaka -rzuciła z uśmiechem. -Biedak... Przez swoje dobre serce przeżywa teraz "syndrom bohatera" -obróciła się tyłem do okna, chcąc zobaczyć twarz rozmówcy. 
     -"Syndrom bohatera"? -Powtórzył z zaciekawieniem Minho. 
     -Tsaa... To żaden naukowy termin. Po prostu nasz mały Tae przeżywa to, że ktoś na jego oczach odebrał sobie życie, a on nie mógł z tym nic zrobić -kobieta wbiła wzrok w czubki swoich butów, którymi szurała po dywanie, leżącym pod jej stopami. -Pewnie minie kilka tygodni zanim... -Ucięła, słysząc uderzenie drzwi. Oboje podnieśli głowę, spoglądając przed siebie. Do pokoju wszedł Taemin, uśmiechnięty, jak zwykle. Na jego widok nawet na twarzy Minho pojawił się ciepły uśmiech, który mu zazwyczaj nie towarzyszył. 
     -Przepraszam, że musieliście czekać -powiedział radosnym głosikiem. 
     -Wszystko dobrze? -Zapytała CL przyglądając się mu uważnie. Szatyn usiadł naprzeciw niej i Minho. 
     -Sama wybrałaś mnie do tego zadania, bo wiedziałaś, że poradzę sobie z tym, co mnie czeka -odpowiedział, rozumiejąc prawdziwy sens pytania pracodawczyni. -Chociaż dobrze, że ciągle mogę usłyszeć, coś co mi pomaga, dzięki Minho -dodał z uśmiechem. Nie ukrywał przed sobą, że nie był w stanie wyjść z wyrzutów sumienia. Samobójstwo, nie przypomina tych tragedii, które przeżywał. Uratowało go to, że w jego głowie ciągle dudniły słowa, którymi Minho nieudolnie próbował go pocieszyć. "Wszyscy musimy pogodzić się ze łzami, bo wciąż istnieją rzeczy, których musimy bronić". Cały ten czas myślał, dlaczego nieznajomy mu, do końca chłopak, był jedynym, który dawał mu siłę.   

9 komentarzy:

  1. Rozdział był tak fantastyczny że wybaczam ci tę przerwę :P
    Kurczę na prawdę genialna fabuła. Mam nadzieje, że rozdziały będą częściej.
    Weny życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się, że wreszcie pojawił się ciąg dalszy ^^
    Hmm... co by tu napisać? :P
    Lubię CL, jest taka otwarta ^^ I fajnie dokucza Minho ;) Tak w ogóle to mu współczuję :( Klątwa trochę nieciekawa, chociaż myślę, że złoty chłopiec Taemin jakoś ją przełamie >.< Lubię czytać o początkowych etapach zauroczenia ^^ To takie słodkie, jak bohaterzy są nieświadomi :P
    Trochę... przerażająca ta historia z Rose, a przygody Taemina i Minho przypominają mi trochę te ze "Scooby Doo" hahaha w sensie te z tej części :P Ukartowane zabójstwa, no przepraszam, pewnie to głupie, ale mi się od razu dzieciństwo i godziny przed telewizorem, a potem zabawy, gdzie byłam Daphne przypominają haha <3
    Tak czy owak bardzo mi się to opowiadanie podoba i już się cholera nie mogę doczekać kolejnej części <3
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie nowy rozdział. Już się nie umiałam doczekać kontynuacji! Cóż, pocieszenie jest takie, że rozdział jest naprawdę bardzo dobry.
    Zauważam już małą nitkę porozumienia między Minho i Tae. Czyżby zdolność (jakby zdolność) Taemina pomogła w przełamaniu klątwy? Chciałabym. No bo patrząc na tą rozmowę o puzzlach... Jeśli będą dwa samotne puzzle, to jest możliwość, że będzie się dało je w jakiś sposób połączyć, prawda?
    Ciekawa tematyka dotyka tego opowiadania, ale to już chyba pisałam... Co nie zmienia faktu, że historia o Krwawej Mary jest świetna. Bierzesz to z jakiegoś zbioru, czy wymyślasz sama? Tak czy siak, i tak podziwiam pomysłowość.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie... bardzo by mi pomógł taki zbiór, ale wszystkiego szukam sama przed każdym rozdziałem.
      Dziękuje :*

      Usuń
  4. Rzeczywiście długo nie pojawiało się nic nowego, a ja tu cały czas zaglądałam. Mam nadzieje, że doczekam się kolejnego rozdziału.
    A co do fabuły, to naprawdę się cieszę, że nie zmieniłaś stylu pisania. Wszystko kojarzy mi się z takim starym, angielskim kryminałem. Lubie czytać takie rzeczy. Kolejny plus, który muszę ci przyznać, to za to, że nie zrobiłaś z Taemina jakiegoś lalusia. Niby lubię czytać o nim takie opowiadania, ale jeśli już ciągle spotykasz się z taką kreacją postaci, to zaczyna ci się to nudzić. Uwielbiam tą scenę, jak Minho wpada do pokoju Taemina! *___*
    Zakochałam się po prostu
    "Nie pozwolę ci wypowiedzieć tego trzy razy, choćbym musiał zatkać ci usta własnym językiem " - Jak to przeczytałam, zaczęłam piszczeć! hahahahaah
    Nie mogę się doczekać kolejnych przeklętych przedmiotów. Mam nadzieje, że będziesz częściej dodawać posty.
    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana. Rozdział jest genialny. Historia strasznie mi się podoba i mam nadzieję, że to mi się nie będzie śniło w nocy. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział...
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hhahahah Opowiadałam ten rozdział mojej siostrze zanim go dodałam, a ona kolejnego dnia budzi mnie w nocy o 3 i się pyta: "Ale ta babka nie była na serio co nie?" hahahah jezuuu myślałam, że padnę! xD

      Usuń
  6. W KOŃCU PRZECZYTAŁAM!


    Droga Izzy. Jak ja cię kocham *-* Dziewczyno ty masz talent. Serio opisujesz wszystko tak dokładnie, czuję się jak bym tam była *-* No i cała ta historia NA FILM SIĘ NADAJE.
    Nie wiem jak ty to wymyślasz XD TO CHYBA PRZEZ TE ZIOŁOWE HERBATKI OD GD
    Kocham to opowiadanie. ( I się nie dziw, że tak kocham z tb pisać skoro robisz to tak świetnie)
    Kolejny rozdział przeczytam już jutro <3 WENY ŻYCZĘ

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie, chętnie obejrzałabym film na podstawie Twojego opowiadania. *^*
    Jak ja się cieszę, że nie czytałam tego w nocy. O.O Nie żebym była jakimś wielkim tchórzem, ale jestem przewrażliwiona na punkcie takich rzeczy i mogłabym potem nie zasnąć. xD Jestem pełna podziwu dla Ciebie, że jesteś w stanie wyszukać coś takiego i jeszcze wpleść to w Twojego ficka. <3
    Taemin jest taki słodki <3 Właśnie tak wyobrażam sobie naszego kochanego Taesia, jako takiego uśmiechniętego i wesołego chłopaczka. ^^ Mimo tych jego 21 lat, ja i tak postrzegam go za dzieciaka. xD
    Ta sprawa z Krwawą Mary.. O mamo. I potem to samobójstwo Rose. Aż mnie ciarki przeszły, jak to czytałam. O.O
    Jestem cholernie ciekawa kolejnch rozdziałow. Twoja wyobraźnia chyba nie zna granic. <3

    OdpowiedzUsuń