poniedziałek, 29 lipca 2013

Clairvoyant (1/?)

 Ojj wiem, że znowu powinien pojawić się tutaj kolejny rozdział 2mina, ale nie mam za bardzo (znaczy na dłużej niż 10 min) dostępu do komputera, dlatego znów dodam jednego z oneshotów.
Jeszcze w maj napisałam go na konkurs, ale jest dość długi, dlatego podzielę go na kilka części - mam nadzieje, że wam się spodoba.
Oczywiście paring jest też inny niż przewodni na tym blog (mam na myśli 2mina) ale jakoś lubię do innych fabuł dodawać inne paringi. Jeśli macie jakieś propozycje, o kim mogłabym jeszcze napisać, możecie je zostawiać w komentarzach. :D

Tytuł: Clairvoyant
Rodzaj:  Angst
Bohaterowie: Zelo, Himchan, Luhan, Ji Eun, Jessica, Amber, Qri
Piosenka/Inspiracja:  DIAURA - Last November



           Zelo od dwudziestu minut czekał na swój autobus. Pogoda wcale nie rozpieszczała, ale chłopak zdążył się do tego przyzwyczaić. Tak było niemal codziennie. Poprawił luźno wiszący szalik, wzdychając ciężko. Z jego ust uniósł się obłok pary. Uwielbiał zimę. Na małych gałązkach wierzby lód budował swoją własną infrastrukturę. Niebo w ciemnoszarym kolorze wydawało się senne. Pojedyncze płatki spadały na ziemie dryfując przed jego oczami, w powietrzu. Kilka z nich spadało na jasne włosy chłopaka. Zmrużył oczy, nie mogąc znieść jasnego światła białych zasp śniegu w porannym słońcu. W takich chwilach zapominał, jak inny jestem i jak wiele się ode niego wymaga.
           Rodzina Zelo nie była typową rodziną, ze zwykłymi tradycjami itd. Była dość niezwykła. Chociaż słowo "niezwykła" można by było zastąpić po prostu "dziwna". Od wieków, wśród pierworodnych dzieci przekazywany jest dar widzenia w przyszłości i przeszłości. Zelo należał do rodzinnych niedobitków. Po prostu gen u niego jeszcze się nie ujawnił. Chłopak czuł się pod presją, bo pierwszym pytaniem, jakim witała go matka było: "Widziałeś coś?", później zlatywały się ciotki i kuzyni, pytając o to samo. Nawet ciężko sobie wyobrazić,  jakie to męczące, tym bardziej, że codziennie musiał ich rozczarowywać.
           Z uśmiechem wstał z ławki widząc nadjeżdżający autobus. Szybko wskoczył do środka przepychając się przez tłum ludzi. Rozglądając się wokół złapał się uchwytu, żeby jakoś przejechać te dziesięć minut bez całowania podłogi. "Należy uważać na drodze. Może występować gołoledź, więc drodzy słuchacze - proszę zdjąć nogę z gazu i jechać ostrożnie." -Rozbrzmiał głos z radia przerywając serię starych sennych piosenek. Blondyn nie zaprzątał sobie tym zbytnio głowy. Cała jego uwaga skupiła się na wysokim brunecie stojącym naprzeciw niego. Podziwiał go każdego dnia i to właśnie jego twarzy wypatrywał, gdy tylko wsiadał do autobusu. Jego brązowe oczy zawsze były skupione na widoku za oknem. Wyglądał idealnie. Jego różane usta były lekko rozchylone, a porcelanowa cera idealnie współgrała z jego ciemnym odcieniem włosów. Zawsze wysiadał na tym samym przystanku co Zelo. Chłopak nic o nim nie wiedział, ale sam widok znajomej mu z obserwacji twarzy go uspokajał. Czuł się, jakby był najbliższą mu osobą.
           Kilkoro ludzi przepchało się obok zapatrzonego chłopaka idąc do drzwi. Zanim wyjście się zamknęło z autobusu wyszło jeszcze kilku uczniów, w tym obiekt zainteresowania Zelo. Wydało mu się to naprawdę dziwne, że chłopak zawsze wysiadał na tym swoim przystanku razem z tajemniczym brunetem, a teraz nagle chłopak wysiadł kilka przystanków wcześniej. Zelo spojrzał ciekawsko przez okno pochylając się do przodu. Zobaczył brunet, który czekał na przystanku, na którym wysiadł. Przyglądał mu się przez chwilę, zanim pojazd znowu ruszył. Ze smutkiem spoglądał w szybę, tracąc z oczu idealną sylwetkę nieznajomego. Już nie widział ukochanego Azjaty, tylko sterty śniegu. Burknął pod nosem, zastanawiając się, jaki musi być złośliwy zostawiając go tu, bez swojego towarzystwa. Ciągle nie dawało mu spokoju, dlaczego właściwie szatyn tak się zachował. Przed oczami blondyna stanął obraz jego niespokojnej twarzy spoglądającej na widok za oknem.
           Przy kolejnym ostrym zakręcie, autobus mocno osunął się na lewą stronę. Zelo poczuł silne szarpnięcie, po czym ratując się przed upadkiem złapał się jakiejś innej poręczy. Metalowa rurka obiła się o jego bark. Autobus ślizgał się po skutej lodem jezdni. Kierowca z trudem utrzymywał panowanie nad kierownicą. Wokół roznosił się niepokój. Ludzie byli cholernie zdenerwowani. Ciężko było nie wyczuć od nich strachu i paniki. Wszystko działo się strasznie szybko. Kierowca odetchnął z ulgą zatrzymując się przed zawiłym zakrętem. Najwidoczniej autobus nie był w stanie pojechać dalej.
"Mógłbym to przewidzieć..." -Pomyślał chłopak spoglądając na twarze przerażonych ludzi. Coraz bardziej żałował, że jednak nie był w stanie stać się pomocnym w takich sytuacjach.

~*~

           Zelo wszedł do domu całkowicie zmęczony kolejnym, nudnym dniem w szkole. Niepewnie uchylił drzwi, przygotowując się na dalszy ciąg problemów. Miał ogromną ochotę jeszcze się wycofać i uciec tylnym wyjściem, albo wyskoczyć przez okno, gdy znowu usłyszy to samo pytanie. Gdzieś w sobie ukrywał jeszcze cichą nadzieję, że uda mu się bezszelestnie wślizgnąć do swojego pokoju na górze i uniknąć spotkania z resztą rodziny.
           -O! Już jesteś Zelo? -Usłyszał głos za sobą, tracąc całą nadzieję na bezproblemowe wejście. Naprzeciw blondyna stanęła wysoka kobieta, przyglądając mu się z matczynym uśmiechem. Na jej twarzy można było zauważyć jakieś oznaki jej wieku, jednak jej największym atutem były orzechowe oczy, które skupiały na sobie całą uwagę. -Coś się stało? Wyglądasz na zmartwionego, czyżbyś...
           -Nie -warknął blondyn, spodziewając się dalszej części pytania.
           -Nie musisz się martwić -kobieta podeszła do syna nie tracąc uśmiechu z twarzy. -To nie twoja wina, to przychodzi niezależnie od nas -powiedziała czochrając jasne włosy chłopaka. Zelo odsunął się od niej z naburmuszoną miną, starając się doprowadzić niesforne kosmyki do ładu. -Całkiem, jak... -kontynuowała kobieta. -Całkiem, jak miesiączka.
           -To nie najlepsze porównanie, dla syna -chłopak zaśmiał się pod nosem.
           -Wiem, ale ważne, że trafne.
           -Nie mam dziś najlepszego humoru. Sam jestem wkurzony, że jeszcze nic nie widzę, wtedy byłbym bardziej pomocny -rzucił cicho chłopak, wieszając płaszcz na stojaku. Twarz kobiety posmutniała. Przez chwilę panowała zabójcza cisza.
           -No tak... ja tu stoję, a ty pewnie umierasz z głodu, mam rację? -Zapytała lekko zmieszana. Zawsze unikała trudnych rozmów, bo uważała, że unikanie złego tematu, jest równoważne z pocieszeniem.
           -Nieszczególnie... chyba, że masz coś słodkiego? -Zapytał z ekscytacją.
           -Już nie, a winowajca ma w swoim pokoju papierki po cukierkach, w każdej szafce -zachichotała.
           -Ja o niczym nie wiem -odpowiedział chłopak, szybko idąc w stronę schodów na górę.
Dom w którym mieszkał był ogromny. Dzielił się na dwa skrzydła, więc mieszkał w nim dwie rodziny. Zelo tylko ze swoją matką Hyorin. Ojciec chłopaka nie żył już od kilku lat, więc blondyn nie mógł uzyskać od niego jakiejkolwiek odpowiedzi, odnośnie tego, jakiej skali jest jego dar. Całe szczęście, mógł dowiedzieć się czegoś, dzięki swojej babci - HyoYoo, która nie tylko była głową rodziny, ale i była właścicielką daru jasnowidzenia. To ona nadzorowała poczynania rodziny odnośnie genu. Musiała to zrobić, ponieważ od wielu lat jej rodzina słynęła z pomocy ponad naturalnej i jej obowiązkiem jest kontynuowanie tego do dziś. Jedyną przeszkodą teraz stawał się tymczasowy brak mocy, u jej wnuczka. Oczywiście, w każdej rodzinie znajdzie się ktoś, kto rzekomo wie najlepiej. Taką osobą była ciotka Eun Sun i jej mąż Dong yo. W całej tej wesołej rodzince był jeszcze ich synek, Sang Gun. Zajmowali wraz z babcią lewe skrzydło domu. Prawe należało do Zelo i jego matki. Dom był naprawdę stary, ale mimo to wyglądał przytulnie. W końcu był światkiem tego, jak rozwijały się w nim kolejne pokolenia jasnowidzów.

~*~

           -Nie sądzisz HyoYoo, że trzeba coś zrobić? -Blondyn stał przed drzwiami pokoju, przysłuchując się rozmowie babki z resztą rodziny.
           -On ma już siedemnaście lat, a nie ma żadnych sygnałów sugerujących, że ma nastąpić poprawa -Zelo obrócił głowę, słysząc za sobą tupot małych nóżek. Nie chciał, aby ktokolwiek przyłapał go na podsłuchiwaniu. Na całe szczęście był to tylko mały kuzyn, zmierzający nieprzytomnie do łazienki. Wyglądał, jak zombie zmierzając w stronę schodów, z przymrużonymi oczami.
           -Racja... Żadnych snów, skojarzeń z symbolami, intuicji. Nic.
           -Ale co możemy zrobić? Pozostało nam tylko czekać -Zelo usłyszał głębokie westchnienie swojej matki.  Najwidoczniej też miała dość tych wieców, zwołanych w celu ustalenia przyczyny nieaktywowania się daru u swojego syna.
           -Tak, ale nie możemy marnować czasu. Niech naukę rozpocznie już, a kiedy będzie posiadać moc, rozpocznie praktykę -Zelo przybliżył się do uchylonych drzwi, chcąc wyraźniej wysłuchać rozmowy na swój temat. Głos HyoYoo wywoływał u niego drgawki. Kobieta była przerażająca, ale nie dlatego, że była niemiła, czy wredna, ale dlatego, że jej miłość i charyzma sprawiły, że potrafiła przejrzeć człowieka na wylot.
           -Potrzebujemy jego mocy, szczególnie teraz -Zelo rozumiał, dlaczego ta moc była tak potrzebna. Dar czytania w przyszłości traci się, gdy rodzi się dziecko, które przyjmuje ten gen po rodzicu. Tak samo było, nie tylko z ojcem Zelo, ale i z jego babcią. Zwykle ta moc budziła się w wieku dwunastu lat, jednak tak się nie stało w przypadku Zelo.
           -Zostało jedno wyjście -rozbrzmiał jeszcze bardziej przerażający głos babci.
           -Myślisz, że twoja znajoma będzie mogła nam pomóc? -Ciotka Eun Sun od zawsze nie lubiła się ze swoim bratem. Najwidoczniej ciągle była zazdrosna, że to on odziedziczył gen.
           -Chodzi ci o YeonRin. Na pewno zgodziłaby się nam pomóc, tym bardziej, że ma teraz małe problemy i poszukuje na krótką chwile zastępczego mieszkania. Mogłaby się tu nawet wprowadzić -blondyn stał już tak blisko drzwi, że bał się, że ktoś złamie mu nimi nos, gdy tylko będzie chciał wyjść.            -Niestety jej dar nie jest już aktywny, ale powinna przyjść tu wraz z synem.
           -Więc załatwione. Zelo będzie miał korepetytora. YeonRin jest świetną nauczycielką.

 ~*~
           Zelo z westchnieniem wszedł do domu, zostawiając za sobą białe ślady wzdłuż korytarza. Początek tygodnia wcale nie zapowiadał się najlepiej. Już od weekendu pogoda postanowiła wytoczyć ciężką artylerie wobec ludzi. Śnieżyce i mrozy paraliżowały autostrady, przez co dotarcie do szkoły graniczyło z cudem. Co gorsza nauczyciele stali się bardziej aktywni. Ilość kartkówek i sprawdzianów mogła równać się z ilością spadających płatków śniegu. Jedyne, co było w stanie pocieszyć wykończonego życiem Zelo, był widok tajemniczego nieznajomego, którego widział każdego ranka. On był jego motywacją do ruszenia tyłka z samego rana.
           Blondyn delikatnie zamknął drzwi, nie robiąc przy tym większego hałasu. Rozwinął otaczający jego szyję szalik, rozpiął kurtkę, po czym powiesił ją na wieszaku. Nawet nie tracąc czasu na rozwiązanie sznurówek, ściągnął buty. Przy schodach spotkał Eun Sun i Hyo Rin. Obie uśmiechnęły się szeroko widząc twarz Zelo. Najwyraźniej przerwał im rozmowę.
           -Cześć -rzucił niepewnie chłopak, chcąc jak najszybciej wrócić do siebie. Jednak obie kobiety ciągle wpatrywały się w niego z uśmiechem. -Przestaniecie się tak uśmiechać i w końcu powiecie o co chodzi? -Zapytał zaniepokojony zachowaniem obuch. -Zaczynam się naprawdę bać.
           -To niespodzianka -odpowiedziała Hyo Rin, jeszcze bardziej tajemniczo, niż przedtem.
           -Chyba nie chcesz mnie oddać do chińskiej fabryki? Dlaczego? -Rzucił z teatralną miną, coraz bardziej ciekawy, co ukrywają przed nim wraz z ciotką.
           -Po prostu idź do pokoju babci. Ktoś tam na ciebie czeka -odpowiedziała rozczarowana, że nie może ciągle męczyć chłopaka tą tajemnicą. Na jej twarzy pojawił się grymas, a złośliwy uśmiech szybko zniknął. Jednak to nie zmieniło faktu, że Zelo zżerała ciekawość. Uśmiechnął się ciepło i wbiegł na schody. Pokonywał kolejne stopnie, pędząc pełen entuzjazmu. Bez zastanowienia nacisnął klamkę pierwszych drzwi na lewo.
           -Już jestem -krzyknął z radością, wchodząc do środka. -Długo czekaliście? -Zamknął za sobą drzwi, po czym obrócił głowę. Nie spodziewał się, że właśnie GO zobaczy. Zelo był przygotowany mentalnie na odwiedziny jakiegoś kuzyna, ale nie na spotkanie z właśnie NIM. Z jego twarzy zniknął radosny uśmiech, gdy zobaczył naprzeciw siebie twarz bruneta. Żałował swojego nieprzemyślanego wejścia, czując na sobie pełne zażenowania spojrzenie chłopaka. Włosy Zelo były rozczochrane, a policzki jeszcze zaróżowione od mrozu. Nie tak chłopak chciał wyglądać przy swoim ukochanym chłopaku.
           -Choć Zelo, przywitaj się -powiedziała chłodno HyoYoo, siedząc przy stole naprzeciw obecnej jeszcze w pomieszczeniu kobiety. Początkowo, Zelo nie zwrócił na nią uwagi. Nie zwrócił uwagi na nikogo, oprócz NIEGO. -No dalej -wskazała gestem ręki, żeby wnuczek podszedł bliżej. Zelo przez dłuższą chwilę stał, jak słup soli. Ocknął się z amoku i podszedł do nieznajomych, chcąc ochronić resztkę swojego honoru.
           -Miło mi poznać -uścisnął dłoń kobiety. Jego spojrzenie szybko nakierowało się na chłopaka, stojącego przy oknie. Spoglądał na krajobraz za oknem, opierając się o parapet ze złożonymi rękami. Wyglądał cudownie, gdy jego twarz oświetlało blade, zimowe słońce.
           -Siadaj -powiedziała HyoYoo, co zabrzmiało bardziej, jak rozkaz niż prośba. -Pewnie jesteś ciekawy, po co cię tu wezwałam -w pokoju panowała cisza. -Jak się pewnie domyślasz, chodzi o twoją moc. Masz już siedemnaście lat, a nie pojawiły się objawy twojego daru -Zelo pochylił głowę, czując, że znowu dostanie kolejne kazanie mające wywołać u niego niepotrzebne wyrzuty sumienia. -Dlatego też... postanowiliśmy ci pomóc -kontynuowała dalej aksamitnym głosem. -Wezwałam wyrocznie YeonRin , oraz jej syna Himchana, aby pomogli ci przebudzić w sobie choć fragment mocy i ułatwić ci potem radzenie sobie z nią w praktyce. Ja też mogłabym cie nauczać, ale nie mam takiego doświadczenia jak  YeonRin -Zelo obrzucił półprzytomnym spojrzeniem całą trójkę. Jego wzrok zatrzymał się na twarzy bruneta. Do jego wspomnień powróciła sytuacja z wczorajszego ranka. Zrozumiał dziwne zachowanie Himchana.
           -Jak będzie wyglądać taka nauka? -Zapytał blondyn, ponieważ było to jedyne mądre pytanie, jakie przychodziło mu do głowy.
           -Będziesz uczyć się znaczenia umownych symboli, skojarzeń i barw -odpowiedziała YeonRin. Ciągle wpatrywała się swoim przenikliwym spojrzeniem w Zelo, za to towarzyszący jej Himchan ciągle odwracał wzrok od siedemnastolatka. -To tak na początek -dodała zmuszając się do sztucznego uśmiechu. Zelo odpowiedział podobnym uśmiechem. Martwił się, jak będzie wyglądać ta współpraca, ale wystarczył mu sam widok bruneta, aby poczuć się pewniej.

~*~

           Chłopak otworzył senne oczy, nie mogąc zasnąć. Gałęzie drzewa wyrastającego za oknem, biły o szybę okna. Śnieżyca ciągle nie ustawała, tak jak i porywisty wiatr. Odrzucił kołdrę, która zaplątała się wokół niego nóg. Narzucił na siebie koszulkę, którą wcześniej rzucił niedbale obok łóżka. Narzucił ją na nagi tors. Nie do końca jeszcze wybudzony, oddychał ciężko. Bez dłuższego zastanowienia, automatycznie poszedł w stronę schodów. Czuł się na tyle bezużyteczny i niepotrzebny, iż stwierdził, że jedynie ciepłe kakao ukoi jego zdołowane serce. Zaświecił światło, wchodząc do kuchni. Jasne światło nagle poraziło jego nieprzyzwyczajone do tej intensywności źrenice. Szybkim krokiem podszedł do lodówki, chociaż otworzył ją tylko po to, żeby odkryć, że nie ma w niej nic, co go interesuje i ochłodzić jeszcze zaspaną twarz. Zerknął jeszcze półprzytomnym wzrokiem na wszystkie półki. Złapał słoik czekolady, który szczególnie przykuł jego uwagę. Z jednej z szuflad, wyciągnął małą łyżeczkę, zamykając ją z hukiem. Otworzył wieczko słoiczka i zabrał się do wyjadania czekolady. Słodki smak nadzienia, rozpływającego się na języku uspokoiło na chwilę myśli chłopaka. Zelo czuł się rozczarowany. Oczekiwał, że brunet nie był naprawdę tak szorstki, za jakiego uchodził. Zamyślony nie zwrócił nawet uwagi, że zdążył się ubrudzić. Przeklinał pod nosem, myjąc poklejone od słodyczy palce.
           -Czy... -Usłyszał za sobą całkowicie obcy głos. Obrócił głowę, zapominając o tym, że jest usmarowany czekoladą nawet na twarzy, ponad to wyglądał jak pyzaty misiek, trzymając słoik na kolanach i kopiatą łyżkę czekolady w ręce. Pytająco spojrzał w stronę drzwi, w których stał nie kto inny, jak Himchan. Najwidoczniej, on również spodziewał się kogoś innego, bo wyraz jego twarzy diametralnie się zmienił. Mokre włosy chłopaka opadały lekko na czoło. Miał na sobie ciemne jeansy i białą, miejscami przemoczoną bokserkę. -A... to ty- powiedział z rozczarowaniem. Na twarzy Zelo niemal od razu pojawił się grymas złości.
           -Co miało znaczyć to "Aaa... to ty"? -Rzucił gniewnie, mając ochotę uderzyć go w twarz, jak w hiszpańskiej telenoweli. -Nie mów, że tego nie przewidziałeś -dodał sarkastycznie. Odłożył słoik czekolady, zamykając z hukiem drzwi lodówki.
           -Nic dziwnego, że ledwie zdążasz na autobus rano, jak o tej porze jeszcze nie śpisz -odpowiedział siadając z złośliwym uśmieszkiem przy stole. Przyglądał się z uśmiechem zaczerwienionym policzkom Zelo.
           -Skąd ty... Nie wyglądasz na dobrego obserwatora.
           -Bo nie wszystkiemu się przyglądam -rzucił wyszczerzając białe kły. Zelo uśmiechnął się ciepło, starając się uspokoić oddech i skołatane serce. Czyżby jednak nie mylił się, odnośnie bruneta?


4 komentarze:

  1. Zapowiada się całkiem ciekawie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O waa *.*
    Widzę, że lubisz pisać ficki, w których pojawiają się jakieś fantastyczne wątki. ^^ To dobrze, ja lubię takie czytać. Są wyjątkowo ciekawe. xD
    Cieszę się, że głównym bohaterem jest Zelo. <3 Z całego B.A.P to jego kocham najbardziej, więc niezmiernie się ucieszyłam, jak zobaczyłam, że się tu pojawia. A jak okazało się, że jest najważniejszą postacią to oszalałam z radości. xD
    Strasznie spodobał mi się pierwszy opis Himchana, jak był w autobusie. *.* Ja nigdy nie umiem opisywać wyglądu, a Ty to zrobiłaś i to jeszcze z tak genialnym efektem. <3
    Tak szczerze, nie widzę pairingów w B.A.P. O.O Jak DaeJae jeszcze jako tako mi pasuje to np. HimLo już w ogóle. Ale zobaczymy, mam zamiar czytać dalej tego ,,one shota", może w końcu przekonam się do HimLo. ^^
    Lubię Twoje opisy. Są takie.. ładne. xD
    Ale szkoda mi Zelo.. Z tym darem.. Kurczę, czemu się nie ujawnia? Jest jakiś konkretny powód czy tak po prostu? Ciekawi mnie to. Cholernie. Widać, że Zelo ma przez to utrudnione życie. W sumie ja nie chciałabym mieć takiej umiejętności, wolałabym nie wiedzieć, co się stanie w przyszłości, ale chłopak żyje pod presją i to jest na pewno irytujące. Ciekawa jestem tych zajęć z tą kobietą. I w ogóle jak się okazało, że jej synem jest Himchan.. O.o Nie spodziewałam się tego tak szczerze powiedziawszy.
    Kakao i słoik czekolady. Dobry sposób. Utopienie smutków w czekoladzie. Mniam. ^^ Czasami to jest nawet najskuteczniejsza metoda.
    Pyzaty misiek.. Hahaha xD Kochany.
    Czekam na dalszą część i mam nadzieję, że wkrótce weźmiesz się też za 2mina, bo jego też z niecierpliwością wyczekuję. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Opis Himchana w autobusie - GENIALNY! Opisałaś go dokładnie w taki sposób, w jaki ja sobie go wyobrażam. Mój idealny Himchan *___* Nie potrafię sobie jednak wyobrazić Zelo pałającego do niego miłości (to pewnie przez to, że nie umiem widzieć yaoi między moimi azjatyckimi Koreańcami, ale to nic *x*). Nie dziwię się, że Zelo ma dość tych ciągłych pytań odnośnie jego daru przewidywania. To musi by dla niego cholernie przykre doświadczenie - tym bardziej, że każdy z rodziny na niego naciska, bo jest jedynym członkiem, u którego dar jeszcze nie wystąpił. W dodatku rodzina traci cierpliwość i załatwiła chłopakowi korepetytora. I czułam, że właśnie w tej chwili nastąpi spotkanie Zelo i Himchana. To było wręcz do przewidzenia. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Himchan w ogóle nie patrzył w stronę naszego słodziaka, podczas gdy on nie spuszczał z niego wzroku...
    Ale zaraz, zaraz... Himchan jest wampirem? No bo te kły i w ogóle... WAMPIR?! "No bo nie wszystkiemu się przyglądam" - o co tutaj chodzi?! :O Ommo... jak dobrze, że to nie jest koniec tego shota, bo bym Cię chyba udusiła i w ogóle. Czekam z niecierpliwością na kolejną część.
    Hwaiting! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Izzy, gdzie się podziałaś? T.T Jak wrócisz i będziesz miała czas, to nominuję Cię do Liebster Award (http://scornful-hunnie.blogspot.com/p/liebster-award.html). :) <3

    OdpowiedzUsuń