poniedziałek, 2 września 2013

Clairvoyant 2/4

Annyeonghaseyo! Tęskniłam za wami. Naprawdę mi przykro, że tak długo nic nie dodawałam (dość spore problemy z komputerem, którego byłam pozbawiona prawie miesiąc... dobra miesiąc)
Przed wami kolejna część oneshota Clairvoyant, którego wyjdzie mi tak jak obliczałam 4 części. Muszę was przeprosić, za to, że musicie jeszcze czekać na (dopiero) piąty rozdział mojego rozpoczętego 2mina. Oczywiście teraz praca nad tym opowiadaniem nabierze tempa - bo w moim ukochanym zeszycie, bez którego nie idę nigdzie to opowiadanie jest już zakończone. Jeszcze jedną niespodzianką będzie rozpoczęta (zaraz po zakończeniu 2mina ) seria z Exo - którego plan już mam gotowy. Szczerze nie mogę się jej doczekać, ponieważ naprawdę stworzyłam teraz fabułę o słodkiej miłości w brutalnym świecie horroru. To tyle z zapowiedzi. Mam nadzieje, że przypomnicie sobie o Izzy i jej blogu ;)
___________________________________________________

           Zelo przeczesał ręką jasne włosy. Wiedział, że nie prezentuje się najlepiej, po całkiem nieprzespanej nocy, ale ciągle starał się uratować swój wizerunek i wypaść w oczach Himchana, jak najlepiej. Uchylił drzwi, wstrzymując oddech. Kiedy wszedł do środka od razu poczuł na sobie wzrok obecnych tam osób.
           -Dzień dobry -przywitał się zachrypniętym głosem.
           -Całe szczęście, że udało ci się tu dotrzeć tak wcześnie -rzuciła z uśmiechem niska brunetka. -Miałam już posyłać po ciebie Himchana -serce Zelo niemal podskoczyło na dźwięk tego imienia. -Dobrze... Zanim zaczniemy... chciałabym trochę z tobą porozmawiać -kobieta przechyliła dzbanek pełen herbaty. Rudobarwna, parująca ciecz wypełniła filiżankę, stojącą przed blondynem.
           -Oczywiście -rzucił cicho chłopak nie za bardzo domyślając się o co może chodzić kobiecie.
           -Wiesz... Każda moc działa adekwatnie do sytuacji duchowej swojego właściciela. Umysł pozwala ją kontrolować, a jego współpraca z darem, im jest lepsza, tym zasięg wiedzy jest większy -rzuciła cicho. Zelo upił łyk herbaty uważnie słuchając kobiety. -Często niedokładana moc jest skutkiem nie wiary we własne siły, albo przez zjawisko wyparcia, gdzie człowiek chce się pozbyć cechy, która różni go od większości społeczeństwa.
           - Yeon Rin, od kiedy jesteś psychologiem? -Rzucił sarkastycznie brunet.
           -Może nie znam się dokładnie na ludziach, ale za to znam się na mocy.
           -Przepraszam, że przerywam, ale... do rzeczy -ponaglił Zelo.
           -Chodzi mi o to, że coś się dzieje w twoim umyśle i blokuje twój dar -odpowiedziała bez ogródek.
           -Sugeruje pani, że coś jest ze mną nie tak? -Dopytał zaskoczony chłopak.
           -Po prosty nie chcesz, albo nie możesz uwierzyć w swój dar -usłyszał niski głos Himchana, który patrzył na niego tym samym chłodnym spojrzeniem, co zawsze. Zelo opuścił głowę.
           -Więc zapytam od razu. Co myślisz o swojej mocy? -Zapytał łagodnie. Przez chwilę panowała grobowa cisza. Wszyscy z wyczekiwaniem patrzyli na Zelo, który wbił swój wzrok w czubki butów. Chciał odpowiedzieć najbardziej szczerze, jak to było możliwe.
           -Nie chce jej -szepnął.
           -Dlaczego? Boisz się? -Zapytała równie cicho, jak blondyn odpowiedział.
           -Nie -westchnął. -Po prostu jej nie potrzebuje.
           -Myślisz, że ktokolwiek z nas się o nią prosił? -Brunet podszedł do chłopaka lekko zdenerwowany. Jego oczy niemal płonęły z wściekłości. Użalanie się nad sobą i robienie problemów z niczego budziły u niego odrazę i gniew, a tak właśnie teraz odebrał wyznanie Zelo. -To nie dar! To obowiązek. Dorośnij w końcu i zacznij zwracać uwagę na to, czego oczekują od ciebie inni! -Krzyknął Himchan. Zelo ciągle siedział na swoim miejscu z opuszczoną głową. Jasne kosmyki włosów opadały na jego oczy.
           -Przepraszam na moment... -Wstał, po czym ciągle z opuszczoną głową ruszył w stronę wyjścia. Gdy tylko usłyszał za sobą trzask drzwi, z jego oczu popłynęły łzy. Nie mógł ich zastopować. Piekące uczucie w gardle, powstrzymywało go od krzyku. Słowa Himchana go zabolały, albo raczej przywróciły mu stary ból. Nie dlatego też, że były prawdą, ale dlatego że to był słaby punkt Zelo. Za dużo stracił przez ten gen i nie chciał go wprowadzać w swoje życie. Za bardzo cierpiał już przez ten "dar". Chciał powiedzieć Himchanowi, że powód dla którego nie chce mieć tej mocy nie jest taki dziecinny, jak on uważa, ale chyba nie będzie miał okazji, ani odwagi. Starł łzy z policzka, po czym na jego twarzy pojawił się niechętny uśmiech. Musiał być silny. W końcu obiecał.

~*~

           Późny wieczór znowu nie zapowiadał się spokojnie. Zelo cały dzień siedział w swoim pokoju. Było mu wstyd. Nie chciał patrzeć Himchanowi w twarz po tym, co się stało. W końcu, po prostu uciekł. Mógł wszystko wyjaśnić, ale nie chciał, żeby brunet zobaczył, jak płacze. Zelo łączyła z nim dziwna relacja. Mieszkają u niego w domu od niecałego tygodnia. Dogryzają sobie, ale lubią swoje towarzystwo.
           Zacisnął mocniej dłonie na poduszce, wlepiając wzrok w sufit. Został w tym pokoju sam ze sobą, żeby nareszcie siebie usłyszeć. Jego zdanie na temat mocy nie zmieniło się. Przed jego oczami ciągle stawał obraz zapłakanej matki, trzymającej całkiem przemoczoną od jej łez kartkę papieru. Starał się ją uspokoić, ale ona nie mogła patrzyć, jak Zelo pociesza ją w samemu będąc w niewiedzy. Wtedy to powiedziała. Wyznała wszystko. Ze szczegółami. Blondyn wtedy zrozumiał, że uśmiech jego ojca był sztuczny. Im bardziej się uśmiechał, tym bardziej cierpiał. Taka... niezdrowa reakcja organizmu. Wdział obrazy, które pozostawały w jego koszmarach, ale sam też widział własne. Nie mógł rozpoznać świata rzeczywistego, a krainę koszmarów i wizji. Właśnie takie słowa umieścił zaraz po przeprosinach. Czy one w ogóle były potrzebne? Czy jemu potrzebne było przebaczenie? Pisał te słowa tylko po to, by ukoić serce. Tylko po to.
           Zelo zasłonił oczy, czując, że jego powieki robią się wilgotne. Z kącika oka spłynęła pojedyncza łza. Westchnął głęboko, a jego różowe usta zadrżały w duecie z oddechem. Przygryzł dolną wargę, starając się nad nimi zapanować. Jęknął cicho ponownie wściekając się na swoją bezsilność. Płakał dokładnie jak wtedy. Kilka lat temu.
           Do uszu chłopaka dotarł dźwięk pukania do drzwi. Westchnął ciężko, podnosząc głowę. Wstał, po czym szybkim krokiem skierował się w stronę drzwi. Miał już nacisnąć klamkę, gdy przypomniał sobie, że jego oczy są charakterystycznie zaczerwienione. Starannie starł wierzchem dłoni łzy, które wyznaczyły swoje drogi wzdłuż policzka. Nacisnął klamkę. W drzwiach stał Himchan z zmartwioną miną.
           -Mogę wejść? -Zapytał łagodnie. Zelo przesunął się w bok, zwalniając mu drogę i tym samym dając pozwolenie. Opuścił głowę, żeby chłopak nie zwrócił uwagi na jego spuchnięte od płaczu oczy. Brunet usiadł na skraju łóżka, splótł ręce, pochylając się do przodu.
           -Dlaczego tu przyszedłeś? -Zapytał Zelo, siadając obok. Nie chciał, żeby brunet patrzył mu w oczy, więc wybrał lepszą opcję.
           -Chciałem... przeprosić -burknął pod nosem.
           -Nie musisz. Nie chodziło mi o to, co powiedziałeś -Zelo żałował tych słów, domyślając się, że jego towarzysz będzie oczekiwał wyjaśnienia.
           -Mimo wszystko... to była moja wina -syknął pod nosem. -Przepraszam.
           -Nic nie rozumiesz, prawda? -Przygryzł dolną wargę, czując napływające łzy. -To nie twoja wina... idź już... -szepnął błagalnie, łamiącym się głosem. Himchan obrócił się przodem do siedzącego obok chłopaka. Zacisnął pięści, widząc jak jego łzy spływają w dół uderzając o kolana blondyna. Zelo miał całkiem opuszczoną głowę tak, żeby Himchan nie zobaczył, że płacze. Brunet z całej siły przysunął jego drżące ciało do siebie. Jego silne ramiona mocno objęły chłopaka. Zelo wtulił się w niego cicho łkając. Nie miał już siły ukrywać płaczu.
           -Jestem tu po to, żeby ci pomóc -syknął łagodnym głosem Himchan, z ustami przy uchu chłopaka. -Nie pozwolę ci płakać... -Szepnął. Zelo czuł się sparaliżowany. Dotyk, zapach i słowa Koreańczyka niemal pozbawiały go tlenu. -Powiedz mi, dlaczego płaczesz?
           -Nie chce tej mocy -szepnął cicho, ledwie słyszalnym głosem Zelo. Zacisnął palce na koszulce bruneta.
           -Nie musisz się bać. Ze wszystkim ci pomogę -szepnął. Objął jego zapłakaną twarz rękami, odsuwając od siebie chłopaka, tak, żeby słyszeć jego słowa.
           -Nie chce znowu wszystkich przez to tracić... -szepnął zapłakany blondyn. Źrenice Himchana poszerzyły się, a ręce mocniej zacisnęły na ramionach chłopaka. Pochylił się nad nim.
           -Jak to..."tracić"? -Zapytał. Zelo westchnął głęboko, starając się uspokoić oddech.
           -Mój ojciec... popełnił samobójstwo -powiedział cicho. Wokół atmosfera niemal zamarła. Hyung lekko rozchylił usta z zaskoczenia. -Zrobił to, bo... przewidział swoją śmierć i nie chciał tak zginąć, więc... zabił się -bełkotał, zatrzymując łzy. -Uznał to za lepsze wyjście. Dlatego... ja nie chce widzieć, nie chcę wiedzieć, kiedy... -Himchan ponownie przytulił chłopaka, próbując go uspokoić.
           -Przepraszam... -Wydukał łamiącym się głosem, ściskając jego drżące ciało. Nie wiedziałem, że... -Uciął. -Ważne jest to że, musisz wiedzieć, że nie spotka cię ten sam los. Twój ojciec po prostu uznał, że znajdzie coś lepszego na końcu ścieżki -przygryzł dolną wargę. -A w ogóle... przestań się mazać, bo zaraz sam się poryczę -rzucił Himchan diametralnie zmieniając barwę głosu. Zelo uśmiechnął się mimowolnie. Mocniej wtulił się w ciało bruneta, zamykając powieki. Jego smutek, żal i gniew, wszystko ucichło i rozpłynęło się, jak jego myśli pod wpływem aksamitnego głosu chłopaka. Żałował, że nie może tak pozostać na zawsze. Taką wizję swojego życia chciałby zobaczyć.

~***~

           Zelo podniósł nieprzytomny wzrok, zauważając że wszystkie odgłosy w klasie ucichły. Najpierw rozejrzał się uważnie wokół, czy przypadkiem nie jest to jakaś kartkówka, czy coś, ale kiedy zauważył, że wszyscy z uwagą wpatrują się naprzeciw sam zwrócił głowę w tamtą stronę. Zaskoczony spojrzał na dyrektora stojącego przed tablicą. Mężczyzna wyglądał na poważnego. Szepnął coś do nauczycielki stojącej obok. Kobieta z posmutniałą miną stanęła przy biurku. Zelo czuł ich niepokój panoszący się wokół. Wyglądało to tak, jakby część osób domyślała się o co może chodzić, a druga połowa obawiała się, że coś przeskrobali.
           -Dzisiejsze lekcje zostaną odwołane -powiedział bez przywitania się, niskim głosem. W klasie ponownie zrobiło się głośno, a ciche westchnienia ulgi i radosne szepty rozbrzmiały wokoło. Zelo spojrzał pytająco na przygnębiony wyraz twarzy dyrektora. Zrozumiał, że zapewne to jeszcze nie koniec. -Ale... będziecie brać udział w akcji poszukiwawczej -dodał podnosząc głos. -Zaginęła jedna z uczennic waszej klasy. Policja prowadzi śledztwo, a ponieważ jest to wasza rówieśniczka... wraz z wychowawcą dołączycie się do grupy przeszukującej teren wokół szkoły. Już dzwoniliśmy do waszych rodziców i zobowiązali się do odebrania was po zakończeniu akcji -w sali zrobiło się cicho. Nawet najmniej uważające osoby podniosły głowę z ławek i odwróciły wzrok od okna, nieprzytomnie patrząc w dyrektora.
           -Przepraszam... -Przerwała Qri nieśmiałym głosem. -Kto zaginął? -Spojrzenie wszystkich uczniów natychmiast powędrowało na z powrotem na mężczyznę.
           -Lee Ji-Eun -W klasie padło kilka cichych szeptów i westchnień. Zelo dobrze znał tą dziewczynę. Zawsze zajmowała się wszystkimi klasowymi akcjami i należała do wielu kółek. Była strasznie ładna i sympatyczna. Nic dziwnego, że nawet dyrekcja tak się zaangażowała w pomocy przy jej poszukiwaniach. Dyrektor zamienił jeszcze klika słów z nauczycielką, po czym wyszedł. Kilka minut później rozbrzmiał dzwonek. Zelo obojętnie położył głowę na ławce kontynuując sen. Ktoś przysiadł się obok prawie zwalając go z krzesła. Nieprzytomnie spojrzał na uśmiechniętego Luhana.
           -Co ty taki niewyspany? -Rzucił na początek z przerażeniem spoglądając na niewyspaną twarz blondyna. -Nie uwierzę, że uczyłeś się do późna.
           -Jak ty dobrze mnie znasz... -Rzucił do przyjaciela. Luhan tylko uśmiechnął się ciepło w odpowiedzi.
           -Ej... wiesz coś o tym całym zaginięciu? -Zapytał po chwili ciszy Zelo. Twarz kolegi posmutniała. Widocznie zamyślił się.
           -Słyszałem coś... Podobno zniknęła wracając ze szkoły. Dlatego przeszukują ten teren wokół szkoły. Rzekomo nie wróciła po lekcjach do domu, a po minięciu doby policja rozpoczęła poszukiwania.

~*~

           Zelo z trudem przedzierał się przez sterty śniegu, przeklinając pod nosem matkę naturę. Potykał się niemal o każdy korzeń, czy pagórek ukryty pod śniegiem. Nie był już pewien, czy to przez swoją niezdarność, czy przez złośliwość tych drzew. Blondyn rozglądał się uważnie, szukając jakichkolwiek wskazówek, czy czegoś podejrzanego, chociaż od początku nie spodziewał się znaleźć niczego, co mogło by jakoś wskazywać na zbrodnie. Ciągle zastanawiał się, czy przeszukiwanie takich miejsc, jak las, nie zabija całej nadziei na odnalezienie Ji Eun. W końcu szukając jej tutaj nie spodziewają się, że po prostu się zgubiła, więc nawet policja oczekuje najgorszego scenariusza. Cała klasa przyłączyła się do akcji. Ruszyli równym rzędem wzdłuż lasu, przez niemal całą jego długość w odstępach kilku metrów. Zelo bardzo żałował, że nie może pogadać z Luhanem, który zajął stanowisko po jego prawej stronie. Krzyczenie do niego nawet z tak niewielkiej odległości nie byłoby najlepszym rozwiązaniem, a nudziło go już to szukanie. Starał się skupić i być uważnym, jednak od jednolitego, białego obrazu, jego myśli zbliżały się coraz bardziej w kierunku Himchana, który już pewnie był w domu.
           Coś nagle sparaliżowało jego zmysły. Zelo pochylił się do przodu, czując przeszywający ból głowy. Warknął, nie mogąc poradzić sobie z tym uczuciem. Zrobiło mu się strasznie duszno, jakby jego skóra płonęła. Wszystko stało się niewyraźne, jak odbicie w mokrym lustrze. Jun Hong zamknął mocniej oczy, starając się uspokoić. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Pomimo zamkniętych powiek, przed jego oczami zaczęły pojawiać się obrazy. Zobaczył szarą, niekończącą się na pozór drogę. Wokół nie było żywiej duszy, tylko prosta droga, rozciągająca się po horyzont. Zelo czuł się tak, jakby błądził nie mogąc się nawrócić. Nagle obraz stał się intensywnie rozświetlony. Znowu pojawił się wyraźny widok. Zelo rozglądał się wokół. Zobaczył białą lilię, ledwie wyróżniającą się na śniegu. Do kwiatu zlatywały się osy. Siadając na płatkach, kolor kwiatu zaczął się zmieniać na ciemnoczerwony. Zelo zaczął ciężko oddychać. Miliony wzorów zaczęły pojawiać się przed jego oczami. Zacisnął mocniej powieki. Krzyknął z bólu, upadając na kolana. Nic nie widział, a paraliżujący jego ciało ból był nie do zniesienia. Z zamglonych oczu płynęły łzy, których chłopak nie widział. Poczuł czyjś dotyk na swoich ramionach. Nie mógł spojrzeć na tą osobę.
           -Zelo? Zelo! Wszystko dobrze? -Usłyszał głos Luhana. Obraz znowu zrobił się jasny i powrócił do normy. Blondyn obrócił głowę, widząc zmartwioną twarz Luhana i wychowawczyni. "Więc to była wizja? " -Zapytał sam siebie w myślach.

~*~

           Zelo krążył po pokoju, ciągle zastanawiając się, czy podjął dobrą decyzję. Wszystko się w nim gotowało. Po wielu przemyśleniach, stwierdził, że rozmowa z Himchanem, to jego jedyne wyjście. Zacisnął mocniej dłonie, opadając z westchnieniem na opieradło fotela. Siedział czekając w gotowości już od kilkunastu minut. Zdenerwowany starał się zająć czymś myśli, ale w jego głowie budziły się tylko negatywne scenariusze tej ważnej rozmowy, na którą tak z niepokojem czekał.
           -Co ty tu robisz? -Usłyszał nad sobą szorstki głos. -Teraz ty się zgubiłeś?
           -Nie... -Szepnął cicho Zelo. Twarz Himchana błyskawicznie stała się poważna, gdy nie usłyszał żadnej docinki ze strony Jun Hong`a.
           -Coś się stało? O co chodzi? -Zapytał, siadając naprzeciw. Nie chciał zgadywać, żeby nie urazić go, tak jak poprzednio. Obiecał sobie, że nie pozwoli, żeby Zelo płakał z jego powodu.
           -Miałem wizję -rzucił cicho.
           -To dobrze! Powinieneś im to powiedzieć! Najwyższa pora -wstał, pełen entuzjazmu zmierzał do wyjścia, zapewne chcąc podzielić się dobrą nowiną. Zelo złapał go za nadgarstek, chcąc zatrzymać go przed drzwiami. Himchan spojrzał na niego półprzytomnie.
           -Miałem wizję dotyczącą zaginięcia Ji Eun -dodał, ciągle nie zwalniając jego ręki z uścisku. -To wiadomość od niej.
           -Nie bądź śmieszny. To wizja...
           -Nie ważne co to! -warknął groźnie. Brunet wyglądał na zaskoczonego, upartością Zelo. -Proszę cię... nie mów im tego -błagał, szpecąc. To było dla niego naprawdę ważne. Miał nadzieję, że Himchan w końcu zrozumie. Właśnie taką sytuacją było zaginięcie Ji Eun. Zelo wpatrywał się w jego twarz, wyczekując jakiejkolwiek różnicy w mimice.
           -Dlaczego mam nie mówić? -Zapytał bez emocji.
           -Jeśli one dowiedzą się, że miałem wizję... nie dadzą mi spokoju. Będą się wtrącać, a ja chce pomóc Ji Eun -powiedział jednym tchem, przy czym sam zaczynał wątpić w swoje motywy. Czuł, że musi tak zrobić. -Proszę -powtórzył. Himchan wyglądał tak, jakby bił się w myślach sam ze sobą, ale starał się nie pokazywać tego. Ukrywał to za kamiennym wyrazem twarz, podczas gdy Zelo z zapartym tchem czekał na odpowiedź.
           -Skoro chciałeś to utrzymać w tajemnicy, to po co mi to mówisz? -Jego głos ciągle odbijał się echem w pomieszczeniu.
           -Chciałem prosić cię o pomoc. Wiem... że tobie mogę zaufać -odpowiedział chłopak z uśmiechem. Himchan od początku ich rozmowy nie zmienił wyrazu twarzy. Nawet teraz, widząc błagalny wzrok Jun Hong`a. Wydawało się, że Zelo nie uzyska żadnej pomocy od chłopaka. Z rezygnacją opuścił głowę.
           -Naprawdę... jesteś nieprzewidywalny dzieciaku -westchnął, siadając naprzeciw. -Więc... co widziałeś?
           -Zgadzasz się? -Zelo z radości niemal podskoczył na krześle.
           -Jeszcze byś wymyśli coś głupiego, bez mojej opieki- rzucił szorstko brunet. -Ale do rzeczy... od czego zamierzasz zacząć, co widziałeś?
           -Więc... -jego głos zaczął się łamać. Czuł się zakłopotany. -Szedłem prostą drogą, później obraz się zmienił. Zobaczyłem biały kwiat... chyba lilię, wyrastającą ze śniegu. Zleciało się kilka pszczół, a gdy usiadły na płatkach kwiatu, zmienił on barwę na czerwoną -odpowiedział trochę nieskładnie, starając sobie coś przypomnieć.
           -Więc lilia to symbol niewinności i młodego wieku. Zazwyczaj... Więc zapewne ten kwiat symbolizuję samą Ji Eun. Ale pszczoły... oznaczają łącznika między światem umarłych, a żywych. Nie mam pojęcia skąd ten wzór. Do tego... kolor czerwony oznacza... zabójstwo -westchnął, z trudem wypowiadając ostatnie słowa.
           -Pewnie policja też się tego domyśla -podsumował Zelo, czując się lekko zaniepokojony. Wiadomość o tym, że Ji Eun najprawdopodobniej nie żyje, ciągle do niego nie docierała. Takie tematy stawały się strasznie odległe. Nierealne.
           -Widziałeś coś jeszcze? -Zapytał Himchan spokojnie.
           -Gdy myślę o tej drodze... mam przed oczami liczbę... 32.
           -To zapewne ta droga naprzeciwko szkoły. Na samym jej końcu znajduje się tablica z napisem 32. Ludzie zbierają się tam na ustawki.
           -Ale przecież była tam grupa poszukiwawcza. Na pewno by coś znaleźli -Zelo zaczął sceptycznie podchodzić do swoich wizji. Wydawało mu się, że wszystko idzie za łatwo.
           -Chcesz... możemy to sprawdzić -rzucił, jakby było mu obojętne. Zelo postanowił zgodzić się na propozycję bruneta, w końcu nie miał nic do stracenia.

~*~


           Ciemna, zaśnieżona ulica rozciągała się przed oczami chłopaka. Wydawało się, że sięga po kres horyzontu. Grube płatki śniegu spadały na ziemię, całkiem znikając na czarnej drodze. Uczucie zimnego wiatru było tak realne, że chłopak czuł, jak jego policzki różowieją pod jego wpływem. Nie wiedział dlaczego, ale szedł dalej. Czuł się tak, jakby to był rozkaz, który musiał wypełnić. Wiatr wydawał się coraz silniejszy. Wtedy zobaczył ją. Stała na końcu drogi. Jej ciemne włosy rozwiewał wiatr, a skupiony wzrok patrzył prosto na Zelo. Chłopak przyglądał się jej uważnie. Czuł się nieswojo, gdy patrzyła na niego w ten sposób. Miała na sobie czarny, szkolny mundurek, obowiązujący w ich szkole. Jun Hong od razu zwrócił uwagę na jej zakrwawione dłonie, splątane białą wstążką. Z nienaturalną prędkością, jakby przywiana przez wiatr zjawiła się tuż przed blondynem. Nie zmieniając wyrazu twarzy podała mu jedną ze swoich zakrwawionych dłoni. Zelo mimowolnie podał jej rękę i pozwolił się poprowadzić. 
           Droga kończyła się rozwidleniem. Ji Eun skręciła w lewo. Zelo był pewien, że już tu kiedyś był. Z resztą mogły o tym świadczyć, wydeptane przez kogoś ślady na białym puchu. Blondyn ufnie podążał za dziewczyną, stąpając przez zaspy. Prowadziła go na brzeg jakiegoś lasu. Z jej dłoni ciągle kapała krew, zostawiając pomarańczowo-czerwone krople na białym śniegu. Nagle zatrzymała się, po czym odsunęła na bok. Jej wzrok tkwił gdzieś za horyzontem. Wyciągnęła zakrwawioną dłoń, wskazując drogę naprzeciw. Zaśnieżona ścieżka prowadziła na wzgórze. Zelo spojrzał na nią pytająco. Wyglądało na to, że nie zamierzała z nim tam iść, ale tylko wskazała mu drogę. Blondyn pokiwał twierdząco głową, dając jej znak, że zrozumiał przekaz, po czym ruszył na przód. Pokonywał kolejne kroki, przedzierając się przez zaspy. Z drzew spadały kopki nagromadzonego śniegu. Spojrzał w dół, widząc rzucający się w oczy kolor. Szkarłatna plama krwi wyraźnie zrosiła śnieg. Zelo poszedł bliżej. Zobaczył wyrastającą powoli, biała lilię. Przerażony odsunął się do tyłu. 
          "Pomóż... Znajdź mnie...Uwolnij..." -Słyszał szept, dochodzący z każdej strony. Obrócił się do tyłu, czując czyjś zimny oddech, na swoim karku. Nie zobaczył za sobą nikogo, dopiero gdy znowu spojrzał przed siebie, zobaczył ludzkie ciało, leżące na miejscu kwitnącej lili. Ji Eun. Jej blade ręce były wyciągnięte w jego stronę, a skóra była całkiem oszroniała przez mróz. Z czerwonych, przekrwionych oczu płynęły łzy, a sine usta szeptały coś w jego stronę. 
          Dopiero krzyk pochodzący znikąd, obudził go z tego koszmaru. Podskoczył przerażony. Uświadomił sobie, że to był tylko sen. Przetarł czoło, na którym zgromadziły się krople potu. Jego oczy ciągle nie mogły przyzwyczaić się do nowej, realnej rzeczywistości. Czy to była kolejna wizja? Czy wiadomość?

3 komentarze:

  1. Boże, nawet nie wiem co napisać, caly czas wręcz maniakalnie nawiedzalam twój blog żeby sprawdzić czy nie ma nowej części, nawet sobie nie wyobrażasz jak się cieszyłam gdy zobaczyłam że coś dodałaś hahaha xd
    Ta historia o ojcu Zelo, który przewidział swoją śmierć, straszne, po czymś takim to logiczne że bał się tego 'daru'. Jeszcze te wizje z tą porwaną dzieczyną, wszystko tak świetnie opisane że sama miałam dreszcze. Tylko co znaczyły te wizje a później ten sen, może ona się z nim w jakiś sposób kontaktuje? albo co? nie wiem. Czekam na kolejną część clairvoyant i 2mina :) weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Idnaosjdbsojdi Nawer nie wyobrażasz sobie mojej radości jak zobaczyłam, że pojawiło się u Ciebie coś nowego *^* Pamiętałam doskonale, że to właśnie u Ciebie czytałam tego genialnego 2mina i shota z Zelo, dlatego tak mi się smutno zrobiło, jak przeczytałam, że nie masz dostępu do komputera, z czym wiąże się być może nawet brak nowch postów. TT Ale cieszę się, że nareszcie nastąpił Twój comeback. xD
    Bardzo jestem ciekawa tego ficka z EXO *.* Będę czekała na niego z niecierpliwością. O.o
    Ale do rzeczy. <3
    Naprawdę nie dziwię się Zelo, że nie chce tego pożal się Boże daru. >< Historia jego ojca była naprawdę bardzo wstrzącająca i to zrozumiałe, że Zelo obawia się, że jego też to spotka. TT A nie można było temu jakoś zapobiec? Może po to są też te wizje, aby ostrzec przed np. ewentualnym zagrożeniem.. Nie wiem no. Ale zaczynam bać się o Zelo. O.o
    Relacja HimLo jest naprawdę.. specficzna. ^^ Tu się wyzywają, a kiedy indziej przytulają. xD Ale to dobrze, niech coś się między nimi zacznie. xD
    Te wizje Zelo dotyczące tej dziewczyny - MISTRZOSTWO. *.* Opisałaś je tak wspaniale, że ja do tej pory siedzę z rozdziawionà buzią. *O* Geniusz opisu normalnie. <3
    Bardzo mnie ciekawi, co będzie dalej i nie mogę doczekać się kolejnej części, na którą mam nadzieję nie będę musiała czekać tak długo. ^^ <3
    Przepraszam za tak krótki komentarz i ewenualne błędy w nim. Q.Q Piszę na telefonie, a to prawdziwa udręka. ><
    HWAITING!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. jeszcze tutaj skomentuję, bo po prostu nie mogę się powstrzymać! tu również miałaś bardzo fajny pomysł, Zelo widzi wizje. ogólnie pierwszy raz czytam szocik o takim pairingu, wcześniej nie tykałam się *nie wiem czemu* lubię B.A.P ale prócz piosenek nic mi nie przechodziło. ;_; od samego początku lubiłam Himchana, ale Zelo też jest fajny, wszyscy spoko! dobra ja tutaj w ogóle mówię o czymś innym... ta dziewczyna zaginęła, złe moce wyczuwam, oj złe, ale w końcu ty je bardzo lubisz, tak jak i ja, więc mogę się tego spodziewać. XD i jeszcze taki wspaniały HimLo może byyć *marzy*
    hwaiting! i żeby ta wena do ciebie wreszcie przyszła! x

    OdpowiedzUsuń