niedziela, 22 września 2013

Clairvoyant 3/4

Przed wami kolejna część mojego oneshota z Himlo. Mam nadzieje, że wam się spodoba. 
Ostatnio niechętnie zaglądam do siebie na bloga, bo nic się tu nie dzieje. Jakoś z kolejnymi notkami komentarzy nie przybywa i chyba czytelników tym bardziej. Chciałabym poznać waszą opinie na temat tego co piszę, bo w końcu dodaje to właśnie w tym celu. 
Mam nadzieje, że może w końcu coś się tu rozkręci - jak na razie ja postaram się dodawać notki regularnie. Czyli co tydzień. :D

___________________________________________________

           Jessica przeczesała ręką jasne włosy. Wraz z Amber i Qri zebrały się pod oknem w klasie. Amber siedziała na parapecie, opierając się o ścianę.
          -Myślicie, że to coś poważnego? -zapytała cichym głosem Ji Hyun. Towarzyszki spojrzały na nią pytająco. Same ciągle się nad tym zastanawiały. Minęło już kilka dni, a nie było żadnych wieści od Ji Eun.
          -Podobno nikt nawet się nie domyśla, gdzie się znajduje. W końcu to nie możliwe...  żeby uciekła. To do niej nie podobne -odpowiedziała szorstko Amber, domyślając się już swojej wersji wydarzeń.
          -Te komunikaty też nie są pozytywne. Dyrektor dziwnie zareagował na to zaginięcie. Wyznaczył grupy osób, wracających ze szkoły razem, tak żeby nikt nie wracał samotnie. Do tego... dziś widziałam gliniarzy obserwujących szkołę w cywilnym ubraniu. Wydaje mi się, że spodziewają się, że to może się powtórzyć, albo winny jej zaginięcia jest wśród nas -Jessica oparła się o ławkę, stojącą obok. Bardzo dobrze znała JiEun, czuła niesamowity niepokój, myśląc o jej zniknięciu. Tego dnia, gdy nie wróciła, zapytała wcześniej SuYeon, czy nie chciałaby poczekać na nią, gdy ona skończy zajęcia. Jessica odmówiła, ponieważ chciała jak najszybciej znaleźć się w domu. Żałowała tego. Czuła wyrzuty sumienia. Powinna zostać i wrócić z nią. Może wtedy by nic się nie stało.
          -A ten chłopak... ten z którym gadała na imprezie? Nie znam go, ale może on coś wie... -Rzuciła Qri kontynuując rozmowę. Su Yeon podniosła wzrok na koleżankę. Umknął jej temat nowej miłości Ji Eun. Ostatnio całkowicie oszalała na punkcie szatyna, którego poznała stosunkowo niedawno. Raczej nie wyglądał na kogoś podejrzanego, co nie znaczy, że nie musiał mieć nic wspólnego z jej zniknięciem.
          -Myślisz, że on będzie miał coś wspólnego z jej śmiercią? -Amber nareszcie wykazała zainteresowanie tematem.
          -Jakąś śmiercią? Co ty pleciesz? -warknęła oburzona Qri, pomimo gniewnej miny i tak wyglądała niewinnie. Już od pierwszej chwili, gdy dowiedziała się o tym wszystkim od dyrektora, szukała jedynie pozytywnych wyjaśnień, a resztę odrzucała uznając za nierealne. W końcu okolica w której mieszkały, nie była niebezpieczna.
          -O kogo wam chodzi? -Dziewczyny spojrzały za siebie, słysząc czyjś głos. Zelo stał za nimi, od kilku minut przysłuchując się ich rozmowie.
          -Ładnie tak podsłuchiwać, Jun Hong? -Zapytała piszczącym głosem Jessica. Zelo tylko uśmiechnął się ciepło w odpowiedzi.
          -Przepraszam -wyszeptał. -Też się martwię o JiEun. -Oparł się o parapet, na którym siedziała Amber. -Więc?
          -Spotkała na imprezie jakiegoś chłopka. Długo rozmawiali. Nie znamy go, ani nie wiemy kto to -streściła krótko Qri, zastanawiając się, czy rzeczywiście zrzucanie na niego winy, jest takim pozytywnym scenariuszem tej historii.
          -Dobra... Nie bawcie się w śledztwa -rzuciła szorstko blondynka. -Policja się tym zajmie, my nie musimy snuć jakiś niestworzonych teorii. -Wszyscy spojrzeli z zaskoczeniem na Jessice. Zrobiło się cicho. Każdy chciał jakoś pomóc, ale wiedział, że może jedynie bardziej zaszkodzić, szukając jakiegoś wyjścia na własną rękę.
          -O! Jun Hong! -Zelo podniósł głowę, słysząc znajmy mu głos. Luhan podbiegł do niego z uśmiechem. -Nie uwierzysz, co się stało! -Rzucił zdyszanym głosem. Jego jasne włosy, były lekko poszarpane, a policzki zaróżowione, co można było od razu zauważyć na jego bladej twarzy.
          -Co się stało? -zapytał zaskoczony Zelo.
          -Policja znalazła świadka, który widział porwanie Ji Eun -rzucił jednym tchem. Wszyscy spoglądali na siebie z zaskoczeniem. Nikt nie przewidział takiego obrotu spraw, oprócz Zelo.


~*~


          -Jesteś pewien? -Brunet pochylił się do przodu.
          -Miałem dość dziwny sen i nie mogę pozbyć się wrażenia, że ona nie żyje. -Przy tym stwierdzeniu, głos mu się załamał. -Widziałem jej ciało. Sama mnie do niego zaprowadziła -rzucił cicho. Czuł, jak jego ciało zadrżało z przerażenia.
          -To jest prawdopodobne -westchnął. -Zgadzało by się nawet z twoją wizją, ale to jest zbyt poważne stwierdzenie, żeby tak po prostu o tym mówić -Himchan wstał zmierzając w stronę okna. -Pamiętasz jakieś szczegóły? Wiesz, gdzie to było? -Zelo zamyślił się.
          -Znowu pojawił się ten znak i droga, ale tym razem widziałem jeszcze ścieżkę... prowadzącą do lasu. -Himchan oparł się o parapet, obracając się tyłem do okna.
          -Ciągle nie wiem, czy dobrze robię, ukrywając twoją moc przed wszystkimi... -szepnął cicho. Zelo natychmiast spojrzał na niego przerażonym wzrokiem.
          -Przestań... Nie mówiłem ci tego od tak. Naprawdę ci zaufałem -rzucił rozżalonym głosem. Himchan uśmiechnął się ciepło. Naprawdę cieszył się, że Zelo zdecydował się mu o tym powiedzieć. Nie domyślał się nawet, że uda im się tak szybko zawiązać jakąkolwiek nić porozumienia.
          -Wiem... dotrzymuje obietnic. Było coś jeszcze w tym twoim śnie? -zapytał widząc, że twarz chłopaka ciągle nie zmieniała wyrazu.
          -W klasie podsłuchałem rozmowę związaną z Ji Eun. Rozmawiali o chłopaku, którego poznała niedługo przed zaginięciem. Wydaje mi się, że mógł mieć z tym coś wspólnego -rzucił przez zęby. Czuł ten sam ciężki oddech, co wtedy, gdy usłyszał o porwaniu dziewczyny. Jessica starał się im w otwarty sposób wyjaśnić, że nie powinni wyszukiwać takich scenariuszy, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że to właśnie przed nim chciała go ostrzec Ji Eun.
          -Dobrze więc... jutro po szkole poszukamy tego miejsca -odpowiedział Himchan, przekonany słowami blondyna. Również miał złe przeczucia. Obawiał się, że to dopiero początek.

~***~

          Zelo ledwie nadążał, za szybkimi krokami Himchana. Początkowo uznane przez nich miejsce poszukiwań okazało się klęską. Niczego tam nie znaleźli. Po za tym Zelo od początku wiedział, że to czego szukaj, na pewno nie znajduje się przy szkole. Ostatnią szansą, na odnalezienie Ji Eun okazała się droga, którą dziewczyna wracała do domu. Na początku jej rozwidlenia znajduje się dom z numerem 32, więc to było jedyne miejsce łączące się z wizją. Ta droga znajdowała się w całkiem innym  kierunku, niż trasa, którą zazwyczaj podążała do domu Ji Eun. Zelo stając naprzeciwko czarnej linii, rozciągającej się po horyzont, rozumiał, że to tam powinien iść.
          -Wiesz... coś mnie dziwi -powiedział po kilku długich minutach Himchan. -Dlaczego, jeszcze nie miałem żadnej wizji związanej z Ji Eun? -zapytał rozżalonym głosem.
          -Nie wiem... Twoja mama mówiła, że wizja pojawia się tylko wtedy, gdy jest związana z twoim życiem -wyrecytował Zelo, będąc pod wrażeniem, że czegoś nauczył się od YeonRin. Himchan przez chwilę szedł w ciszy, nijak nie reagując na słowa chłopaka.
          -To nie jest moja matka -burknął brunet, przyspieszając kroku. -Zostałem przez nią adoptowany -rzucił szorstko, nawet się nie obracając. Nigdy tego nie ukrywał. Nigdy nie zwracał się do  YeonRin "mamo", "mamusiu", "matko". Mówił jej po prostu po imieniu, a sama YeonRin  nigdy nie oczekiwała od niego synowskiego przywiązania.
          -Przepraszam... -Wydukał Zelo, widząc, jak usta Himchana ze złości są złożone w cienką linię.
          -Za co przepraszasz? Widocznie taka była moja przyszłość i wcale jej nie żałuje -odpowiedział z uśmiechem. Zelo zżerała ciekawość. Chciałby wiedzieć, co się stało z rodzicami Himchana, ale rozumiał, że wałkowanie tego tematu przysporzyło by mu więcej cierpienia. Starając się dorównać tempu chłopaka, Zelo nie zwrócił nawet uwagi, że tuż przed nim znajduje się rozwidlenie, które widział we śnie. Niczym się nie różniło. Jedynie drzewa wokół były mniej ośnieżone, a obraz mniej mglisty. 
          Nogi chłopaka zaczęły się trząść ze strachu. Z trudem stawiał kolejne kroki, gdy jego kolana uginały się nie tak, jak powinny. Himchan zatrzymał się nie wiedząc, gdzie skręcić. Zelo jakby w amoku, bez słowa, nieprzytomnie skręcił w stronę wydeptanej ścieżki. Znał już drogę i wiedział, czego się spodziewać na jej końcu. Himchan po cichu podążał za nim. Drzewa uginały się całkiem, jak we śnie, ledwie przepuszczając zgaszone słońce przez martwe gałęzie. Stromy brzeg był całkiem zasypany. Zelo cudem wdrapał się na górę, dziękując bogu, że nie wpadł w zaspę śniegową, znikając doszczętnie pod białym puchem. Rozejrzał się wokół, ale nigdzie nie widział czerwonej plamy krwi. Podszedł bliżej, szukając miejsca, z którego poprzednio wyrastała biała lilia. Początkowo nic nie zobaczył. Dopiero wydostająca się spod śniegu, kościsto-blada dłoń, wyciągnięta w górę, przeraził chłopaka. Wstrząśnięty odskoczył do tyłu i z piskiem przewrócił się, prawie uderzając o stojącego za nim bruneta. Z przerażeniem spoglądał na przykryte śniegiem zwłoki, nie mogąc oddychać. Jego astmatyczny oddech nie ustępował. Himchan objął go, chcąc go jakoś uspokoić, chociaż sam był przerażony widokiem ciała, niemal całkowicie przykrytego śniegiem. Drżącą ręką wyciągnął telefon z kieszeni skórzanej kurtki. Palce biegały po klawiaturze, wystukując numer. Starał się wyglądać przynajmniej na opanowanego i uspokoić się w jakikolwiek sposób.
          -Halo? Policja? Znaleźliśmy ciało...

~*~


          Zelo nareszcie mógł spać spokojnie. Dawno nie zasnął z taką ulgą. Przykrył się doszczętnie kołdrą, a jego jasne kosmyki włosów otulały blade policzki. Himchan przyglądał się jego spokojnej, pogrążonej we śnie twarzy. Nie spodziewał się, że chłopak okażę się tak silny. Udało im się złożyć jakąś historyjkę, o znalezieniu ciała, przez przypadek. Więc policja nie miała wielu pytań. Po za tym Zelo wyglądał na zadowolonego, z tego, że udało mu się rozwiązać sprawę, chociaż cały dzień nie odezwał się słowem, nękany wyrzutami sumienia. Uważał, że mogło mu się udać, pomóc JiEun tego uniknąć. Zapewne obraz jej ciała, przykrytego śniegiem, będzie go nękać do końca życia. Himchan przyglądał się, jak śpi od kilu minut. Nie chciał go budzić, ale musiał to zrobić. Szturchnął go wielokrotnie, ale bez efektów. Na twarzy blondyna pojawił się jedynie grymas zbudzonego kotka, po czym chłopak znów wracał do pozycji wtulonej w poduszkę.
          -Zelo... -szepnął, szarpiąc go mocniej. -Zelo! -powtórzył, nie uzyskując żadnej reakcji. Dopiero, po którymś krzyku Himchana, Zelo podniósł nieprzytomnie, jeszcze zaspane powieki. Westchnął głęboko przecierając oczy.
          -Hyung? -Nie mógł uwierzyć, że widzi go w swoim pokoju.
          -Przepraszam, że cię obudziłem -syknął, siadając obok. Ton jego głosu diametralnie się zmienił. Zelo był niemal pewien, że po przesłuchaniu i widoku zamarzniętej twarzy JiEun, to będzie koniec ich współpracy. -Mam dla ciebie złe wieści -dodał, coraz bardziej niepokojąc blondyna.
          -O co chodzi? -zapytał nieprzytomnie. -Nie możesz spać?
          -Miałem wizję -rzucił krótko. -Pamiętasz, jak mówiłeś o mordercy? O mężczyźnie, którego poznała? O tajemniczym szatynie?
          -Pamiętam... i co?
          -Widziałem go. Jest łowcą, a JiEun była jednym z jego celów.
          -Łowcą? -zapytał, nie całkiem jeszcze przytomny Zelo.
          -To rodzaj mordercy, znajdujący ofiarę i zabijający ją tylko po to, żeby odebrać komuś życie -syknął z obrzydzeniem. Zelo spojrzał na niego z zaskoczeniem. Rzadko widział, żeby twarz Himchana wyrażała jakieś emocje. Tym razem był wściekły i zaniepokojony. -JunHong... on nas zobaczył. Wybrał nas, jako kolejny cel -dokończył spokojnym głosem, który odbijał się echem po pokoju. Minęło kilkanaście  sekund, zanim przekaz dotarł, do ledwie przebudzonego Zelo. Przerażony spojrzał na Himchana siedzącego naprzeciw.
          -Jak to..."wybrał"?
          -Normalnie. Gra się zaczęła... Wygląda na to, że on też widzi w przyszłości -burknął pod nosem.
          -Jak to możliwe?
          -Mówiłem ci, że jest łowcą. Czuje się nieuchwytny. Ma obsesję na punkcie mocy i zabija tylko po to, żeby własnymi siłami uniknąć odpowiedzialności. To go bawi. Wybrał teraz nas, ponieważ chciał zagrać z kimś "równym sobie".
          -I wiesz to wszystko z jednej wizji? -Zapytał z niedowierzaniem Zelo.
          -To był sen. Z resztą... nieważne! Teraz to nie zabawa. Na wszelki wypadek nigdzie nie puszczę cię samego -rzucił szorstko, niczym rozkaz. Z twarzy Zelo zniknął uśmiech. Himchan mówił śmiertelnie poważnie.

~***~


          "Głupota..." -Syknął Zelo, narzucając na siebie ciemny T-shirt z nadrukiem. Nie mógł uwierzyć, że absurdalna wizja Himchana ma się spełnić. Nie zamierzał obawiać się jakiegoś wyimaginowanego zabójcy. Obiecał Luhanowi, że wpadnie do niego wieczorem i zamierzał dotrzymać słowa. Chciał skorzystać z okazji i bez gadania wymknąć się z domu, póki Himchan nie wrócił z zajęć. Na zewnątrz było już ciemno. Zadziwiające było to, jak szybko zachodziło słońce. 
          Blondyn spojrzał w lustro i poprawił niesforne kosmyki włosów. Jego ciemne oczy odbijały się w tafli szkła. Nie miał czasu na większe poprawki, bo musiał wymknąć się z domu jak najszybciej. Obawiał się spotkania z hyungiem, więc postanowił tego uniknąć i pozostawić ich nieprzyjemną rozmowę w dalekiej przyszłości. Wyszedł z pokoju w pośpiechu, zamykając za sobą drzwi z hukiem.
          -Mamo... idę na chwilę do Luhana! -krzyknął, zbiegając ze schodów.
          -Dobrze! Tylko uważaj na siebie -usłyszał głos z sąsiedniego pokoju. Dobrze, że Luhan mieszkał niedaleko, bo po tym co się stało z JiEun, HyoRin nie chciała wypuszczać Zelo nawet dalej niż dwie ulice, od domu, no i do szkoły. 
          Zelo szybko włożył buty i płaszcz, nie do końca go zapinając wybiegł na zewnątrz. Pospiesznym krokiem zszedł z podjazdu, słysząc za sobą jeszcze trzask drzwi, które zamknął z pośpiechem. Niespokojnie szedł zaśnieżonym chodnikiem, ciągle rozglądając się na boki. Wyciągnął z kieszeni telefon i słuchawki. Szybko wybrał pierwszy lepszy utwór, uprzednio z przyzwyczajenia przeglądając listę odtwarzania. W uszach rozbrzmiała głośna muzyka, zagłuszająca wszystkie myśli. Blondyn szedł samotnie, a towarzyszyło mu jedynie światło latarni. W oddali widział smugi światła, powstałe przez blask reflektorów. Obrócił głowę słysząc jakiś szelest. Zanim jednak zdążył się dokładnie obrócić, czyjeś ręce zacisnęły się na jego ramionach. Jedna z dłoni napastnika powędrowała na jego usta, uciszając go skutecznie. Starał się wyzwolić z objęć zabójcy, szarpiąc się niemiłosiernie. Siła napastnika była niezwykła. Reszta kończyn Zelo niemal zdrętwiała, tak mocno przyciskał go do siebie. Nie wiedział co robić. Wszystkie myśli w jego głowie stały się chaotyczne. Blondyn wycofał się kilka kroków do tyłu, potykając się o nogi zabójcy. Chłopak stracił równowagę, a napastnik nie mógł go przytrzymać, gdy ich nogi się splątały. Oboje upadli na chodnik. Wątłe ciało blondyna zostało niemal zmiażdżone, przez nieznanego mężczyznę. Zelo stanął twarzą w twarz z napastnikiem. Westchnął z ulgą, gdy rozpoznał w nim Himchana. Jego ciemne oczy patrzyły na niego w skupieniu.
           -Co ty do cholery robisz? -zapytał Zelo, rumieniąc się na samą myśl, że brunet ciągle na nim leży.
           -Udaje porywacza, gwałciciela, zabójce -odpowiedział, ze śmiertelnie poważną twarzą. Wstał z trudem, po czym podał blondynowi rękę. -Dalej... Zamarzniesz na tym śniegu -pospieszył chłopaka, który ciągle leżał nieruchomo na zaśnieżonym chodniku. Jego policzki były ciągle zarumienione. Z niechęcią chwycił rękę chłopaka.-Co ty tu robisz? -zapytał, marszcząc gniewnie czoło. -Powinieneś wziąć na poważnie, to co ci powiedziałem -rzucił chłopakowi gniewne spojrzenie. -Widziałeś, że nikt specjalnie się nie zjawił, jak cię napadłem, więc pewnie w realu skończyło by się to inaczej.
          -Tak? Ty powinieneś powiedzieć pierwszy, dlaczego tu się włóczysz o tej porze.
          -Wracałem z zajęć idioto! A ty po cholerę w ogóle z domu wychodzisz? -Wyglądał na coraz bardziej zdenerwowanego.
          -Idę do Luhana -odpowiedział bez wahania.
          -Czy do ciebie w ogóle dotarło, o co cię prosiłem?
          -Sugerujesz, że mam być więźniem w domu, bo ty tak mówisz? -Chłopak ruszył przed siebie, nie czekając na odpowiedź. -Skoro się tak martwisz o moje łażenie, to zostanę u niego na noc -dodał na po pożegnanie. Po tych słowach Himchan poczuł, że aż gotuje się w nim od złości. Chciał chronić Zelo, ale nie mógł zrobić niczego wbrew jego woli. Był pewien, że świadomość, że chłopak jest poza domem, nie da mu spokoju. On sam nie miał ochoty wracać, w mroku czuł się mniej samotnie.

~*~


          Zelo nieprzytomnie podniósł powieki, słysząc dźwięk telefonu. Dzwonek rozbrzmiał, niemal paraliżując jego zaspane zmysły. Wczoraj cały wieczór spędził na rozmowach z Luhanem. Wyżalał mu się o tym, jak Himchan go traktuje.  Jak bardzo boi się, że gdy jego rodzina dowie się, że już widzi w przyszłości, to korepetytor nie będzie mu już potrzebny i jego ukochany Azjata odejdzie. Po skończonej rozmowie z przyjacielem doszedł jednak do wniosku, że Himchan naprawdę się o niego troszczy i on też chce zostać z nim, jak najdłużej. Zelo nieprzytomnie spojrzał na wyświetlacz telefonu. Oczekiwał, że te wszystkie SMS`y i nieodebrane połączenia są od hyunga, jednak na wyświetlaczu pojawił się znany mu numer HyoRin. Z niechęcią zabrał telefon z szafki nocnej i wybrał ostatni numer. Po niedługim sygnale oczekiwania usłyszał w słuchawce zmartwiony głos matki.
          -Zelo? -westchnęła. -Całe szczęście! Odkąd dzwoniłeś, że zostałeś u Luhana, w ogóle się nie odzywałeś. Zaczęłam się martwić.
          -Tylko dlatego dzwonisz? -zapytał, lekko poirytowany.
          -Nie... -Jej głos się załamał. Przez chwilę panowała głucha cisza. Zelo aż sprawdzał, czy nie stracił zasięgu. -Himchan trafił do szpitala -rzuciła cicho. -Został napadnięty, gdy wracał wczoraj z zajęć. Ktoś znalazł go pobitego i zadzwonił po karetkę -Zelo czuł, że jego oddech przyśpiesza. Zasłonił usta ręką, czując że zaraz zacznie krzyczeć ze złości i bezsilności.
          -Czy...czy... wszystko z nim...dobrze? -Zapytał, drżącym głosem.
          -Tak. Już możesz go odwiedzić -rzuciła bardziej optymistycznie. -Powinni go wypisać pojutrze.
          -A...wiadomo już, kto to zrobił? -W jego głowie dudniły słowa bruneta i jego ostrzeżenia.
          -Nie, ale policja go znajdzie. Zostawił kartkę z napisem "Krwawiącą ofiarę, zabawniej złapać...", czy jakoś tak. Podobno to jakiś gang, więc ta napaść była pewnie przypadkowa.
          -W takim wypadku, ja już wracam -rzucił pospiesznie. -Pa! -Krzyknął do słuchawki, rozłączając się. "Czy rzeczywiście to był wypadek?" -Pytał sam siebie, kojarząc słowa "ofiara" i "złapać". Więc to miał być dopiero początek?


3 komentarze:

  1. Apel do wszystkich pisarzy fanficków!

    EXO FANBLOG prosi Was o pomoc w reklamie! Blog ten powstał dla osób, które chciałyby się podzielić swoimi opiniami, recenzjami, fanfickami czy innymi tego typu, dotyczącymi zespołu EXO. Nasza idea to również tworzenie polskiej historii tego zespołu i wspieranie głównych stron z nim związanych. Wiemy, że reklama nie zawsze każdemu odpowiada, ale bardzo potrzebujemy Waszego wsparcia i każdy, kto pisze opowiadania na swoim blogu, niech chociaż wspomni o blogu u siebie, marne słowo. Na pewno odwdzięczymy się wtedy reklamą i dla Was! Ekipa jest mała, dwuosobowa, zależy nam na tym, by ludzie chętnie wstąpili w ten projekt!

    Dziękujemy za wsparcie,

    EKIPA EXOFANBLOG

    PS: Opowiadanie is so good. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: Omyłkowo zostawiony SPAM w innym miejscu, niż znajdować się powinien, to pomyłka. Przepraszamy, nie chcemy tworzyć sobie wrogów, bo nie o to chodzi.

      Właściciel EXO FANBLOG.

      Usuń
  2. Ale chamski spam wyżej ><
    Przepraszaaaam TT Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że dopiero teraz komentuję. TT W ogóle to chciałam skomentować go już wcześniej, ale wi-fi mi wariowało i straciłam zasięg i dupa. Q.Q Wybacz. TT
    Tak myślałam, że ta dziewczyna umarła. TT Współczuję Zelo, że musiał znieść widok jej martwego ciała, na pewno zostanie to z nim na długi czas (ja np. widziałam kiedyś wypadek, jak jechałam autobusem i tam był taki cały zakrwawiony mężczyzna.. o.o Żył, ale był okropnie ranny.. To było chyba ze trzy lata temu, a ja dalej mam ten widok przed oczami, a co dopiero by było jakbym zasypane zwłoki zobaczyła..).
    Łowca? Serio? Brr, aż mnie ciarki przeszły.. I on jeszcz obrał sobie na cel Himchana i Zelo.. ,,Gra się zaczęła", Him, serio? TT Dlaczego musisz wypowiadać takie przejmujące zdania? Q.Q Zaczynam się bać i to tak serio..
    Zelo, durniu.. Jasne, każdy chciałby spotkać się wieczorem z Luhanem, ale mogłeś wziąć na poważnie słowa Himchana.. A Him bardzo dobrze zrobił, napadając na JunHonga, szkoda tylko, że potem sam oberwał.. TT
    Aż się boję, co to będzie dalej... o.o
    niwfnienigbugebu Ten shot jest tak genialny <333 I napisany przez Izzy, którą tak btw. POZNAŁAM NA ŻYWO NFIEBIGUBE *^* Tak się cholernie cieszę <333 Twoje komentarze zawsze tak strasznie mnie cieszą, a w ogóle jak zobaczyłam, że po tej Twojej przerwie skomentowałaś mi wszystkie posty, które dodałam to normalnie skakałam z radości, serio. ^^ <33
    Duuuuuużo weny i czekam na tego ficka z EXO!!! xDDD <33333

    OdpowiedzUsuń