niedziela, 6 października 2013

Rozdział 7 - Definicja strachu

No nareszcie udało mi się coś dodać po tych dwóch tygodniach nieobecności, za które przepraszam. :/ Na swoje wytłumaczenie powiem tylko tyle, że szkoła niszczy życie i już - sprawdzian, za sprawdzianem!
Nom, ale w końcu przed wami jest 7 rozdział, do którego mam jakieś mieszane uczucia. No, ale mając resztę rozdziałów do przodu już napisanych, mogę powiedzieć, że za to 8 mi się nawet podoba. Powiem tylko tyle, że pasuje na Halloween xD.
Co do tego święta, to pojawi się u mnie w tym miesiącu wiele horrorowatych fanficków (w końcu takie kocham :*)
Rozdział z dydykiem dla Magi i Sehunałke - które jakoś pilnowały, żebym wg go dodała. No i dla Many - bo jakoś dzięki niej mi wróciła wena.
Mam nadzieje, że wam się spodoba :D Z góry przepraszam za błędy - szczególnie te głupie. xD

___________________________________________________




          Strach ogarnął całe moje ciało. Czułam, że każde uderzenie serca przynosi mi nowe obawy, paraliżuje moje kończyny i zmysły. Moje blade palce badały ostrożnie każdy fragment ściany i odpadającego z niej tynku. Rozejrzałam się uważniej, żeby zobaczyć, gdzie jestem. Było zbyt ciemno, żeby dojrzeć cokolwiek. Jedyną smugą światła był niepełny księżyc, którego blask przedzierał się przez firanki. Wstałam chwiejnie, opierając się o ścianę. Nie odrywałam od niej rąk. Wychyliłam głowę, zbierając w sobie resztki odwagi. Rozpoznałam niektóre części widocznego dla mnie krajobrazu. Znajdowałam się w końcu w swoim pokoju. W znanym mi mieszkaniu. Choć było tu trochę inaczej. Meble i ściany były całkiem inne i pewnie gdyby nie charakterystyczne duże okno i szafa wbudowana w ścianę, nie rozpoznałabym swojego pokoju. 
          -Katty -Usłyszałam zza drzwi. Wychyliłam lekko głowę, słysząc czyjeś kroki. To przecież nie było moje imię, ale gdy tylko je usłyszałam, coś zakuło mnie w żołądku. Tym bardziej, że ten głos był tak bardzo niepokojący, martwy. Schowałam się ponownie zza regałem, starając się uspokoić szalejące ręce. Wokół było piekielnie cicho. Wychyliłam się ponownie, sprawdzając, czy tajemniczy mężczyzna ciągle się tam znajduje. Zamiast tego usłyszałam tylko niepokojące kroki, odbijające się echem, jak w jakimś horrorze. Wyszłam ze swojego ukrycia zmierzając w stronę drzwi. Czułam, że muszę się stąd wydostać, zanim ktoś przyjdzie po mnie. 
          Powolnym krokiem podeszłam do wyjścia, wyciągając drżącą rękę w stronę klamki. Oplotłam ją palcami, czując chłód metalu. Uchyliłam delikatnie drzwi, chcąc nie robić większego hałasu. Przerażający dźwięk skrzypiących, zardzewiałych zawiasów, dopełnił atmosferę, która i tak była już upiorna. Wychyliłam się, otwierając drzwi coraz szerzej. Chciałam opuścić tamten pokój. Dygotałam ze strachu, chodź nie wiedząc czemu mimo wielkich chęci, mój umysł nie mógł skupić się na wszystkich bodźcach. 
          Kątem oka zobaczyłam coś białego. Odwróciłam gwałtownie głowę, co było raczej niekontrolowanym odruchem. Fragment materiału zdążył jeszcze zalśnić w ciemności, zanim całkiem zniknął za ścianą. Śmiech dziecka odbił się echem. Radosny, ciepły głosik. 
Poszłam dalej, rozglądając się za i przed siebie, co zaczynało wprowadzać mnie w obłęd. Nie byłam pewna dlaczego, ale wiedziałam, że powinnam iść właśnie tędy. Chłodny pot zrosił mój kark. Słyszałam własny, gasnący oddech. Stawiałam kolejne kroki, idąc wzdłuż korytarza. Obeszłam wąską ściankę i niepewnie podniosłam wzrok. Zasłoniłam usta ręką. 
          -Tu jesteś Katty -Usłyszałam znajomy mi już głos. Te słowa wypowiedział wysoki mężczyzna, naprzeciw mnie. Z jego lewej strony, stała mała dziewczynka. Po chwili dziecko odwróciło głowę w moją stronę, patrząc na mnie lodowatym wzrokiem. Jęknęłam cicho, zauważając jej zakrwawione włosy i krew spływającą ze skroni, w dół policzka. -Katty... czekamy -ponaglił mnie mężczyzna. Nie mogłam się ruszyć. Strach i żal sparaliżowały mnie, jakby spojrzenie dziewczynki w białej koszuli nocnej, całkiem odebrało mi siły. Czułam łzy na policzkach. Nie wiem nawet kiedy zaczęłam płakać. -Póki śmierć nas nie rozłączy Katty! -krzyknął mężczyzna, celując bronią w moją stronę. Nie widziałam jego twarzy, ukrytej w półmroku, ale byłam pewna, że się uśmiecha. Z jakiegoś powodu ten złośliwy uśmieszek ubliżał mi. Gdy wreszcie zebrałam w sobie jakąś odwagę, żeby spróbować uciec, rozległ się strzał. 
          Dziewczyna wstała gwałtownie, ciągle ściskając róg kołdry. Nic nie widziała przez zamglone łzami oczy, ale była pewna, że nareszcie była bezpieczna. To był sen. Zwykły koszmar. Więc dlaczego łzy i strach były prawdziwe?

* * *

            -Weź mnie lepiej nie denerwuj! Nie obchodzi mnie to, że jesteś zmęczony. Trzeba było nie wracać nad ranem do domu -krzyknęła blondynka, nawet nie przepuszczając Minho w drzwiach. 
          -Dawno ustaliliśmy, że nie jesteś moją matką -warknął, odsuwając ją na bok. 
          -Ale jestem twoją siostrą i mam prawo ci tak gdakać nad głową do końca twojego nędznego życia! -Weszła za chłopakiem do jego pokoju. Jej głos był coraz bardziej piskliwy. 
          -Szlak mnie zaraz trafi... Czego chcesz? -Zasłonił uszy, spoglądając na rozwścieczoną ChaeRin. Usiadł na skraju łóżka, po czym próbował nieudolnie ściągnąć buty. Cl przyglądała mu się z zażenowaniem. 
          -Jak to... czego chce? -Jej głos stał się bardziej delikatny. -Wiem kiedy coś się dzieje. Znam cię już tyle lat i...
          -Widać niewystarczająco! Chciałem się tylko zabawić. To wszystko. Koniec przesłuchania -dokończył z wyrzutem. Blondynka przyglądała mu się z boku. Był nie dość, że pijany, to jeszcze miał na sobie pomięty, ubrany na odwrót T-shirt. Krótko mówiąc, wyglądał tak, jakby ubierał się w biegu i to w szafie jakiejś mężatki. 
          -Wiesz, kiedy ja jestem mocno rozgoryczona... -zatrzymała się przy tym słowie. -To wtedy upijam się w trupa. A nie! Właściwie to ja z tego wyrosłam , ale wygląda na to, że ani ty, ani Taemin nie nauczyliście się walczyć z przeciwieństwami losu. 
          -Taemin? 
          -O! Teraz wiem, co cię boli -rzuciła z radosnym uśmiechem. -Co się między wami stało?
          -A co? Chcesz zapisać w swoim pamiętniczku? -odpowiedział z kpiącym uśmiechem. Nawet nie ściągając ubrań wsunął się pod kołdrę, okrywając się nią szczelnie. 
          -Ej! Złośliwość to raczej moja strategia obrony. -Blondynka usiadła na skraju łóżka, obok Minho. -Widzisz... gdy ty jesteś zalany w trupa i włóczysz się po klubach, nasz Taemin cierpi trochę inaczej. -Minho przykrył głowa poduszką, starając się nie słuchać słów siostry. -Odkąd wróciliśmy z Moskwy nie wychodzi z pokoju, nic nie je, ani nie pije. -Chaerin zrobiła naburmuszoną minę. -Coś ty mu powiedział?! Znam cię, zrobiłeś pewnie coś głupiego i teraz dręczą cię wyrzuty sumienia. 
          -Pudło! Dlaczego, jak coś złego, to ja?
          -No bo Taemin jest twoim przeciwieństwem i on...
          -Zamknij się -przerwał jej. -Znaczy... Przepraszam. On mnie po prostu... nie obchodzi, ja jego też nie, więc jego dziwne zachowanie to nie moja wina. 
          -Taa... Zareagowałeś tak obojętnie, że prawie uwierzyłam -zaśmiała się pod nosem. -No dobra. Więc zaszczyć mnie jakąś inną, głupią wymówką! Może jeszcze Krystal jest temu winna, że tak się zachowujesz? Dała ci kosza i dlatego masz doła? 
          -Nie! -Brunet podniósł się gwałtownie. -Właśnie ona... spodziewała się czegoś więcej, a dobrze wiesz, że ja już nie mam zamiaru udawać, że mi na kimś zależy. 
          -Tylko, że na Taeminie ci zależy -szepnęła cicho Chaerin. Minho westchnął ciężko. 
          -Jakie to ma znaczenie, jeśli to jednostronne? -odpowiedział po kilku minutach ciszy.Usiadł tyłem do Cl, na drugim końcu łóżka, tak, że stykali się plecami. 
          -Ludzie tak dużo komplikują. Nie wiem, co się stało między wami, ale to co słowa zepsuły, tylko słowa mogą naprawić. -Oparła głowę o ramie chłopaka, odchylając ją do tyłu. -Ja też już traktuje go, jak rodzinę. Łatwo jest się przywiązać, gdy tyle się razem przeżyło. 
          -Tak... to prawda -wyszeptał z uśmiechem. 


* * *

          Dziewczyna usiadła na wskazanym przez Cl miejscu. Przerzuciła pasmo długich, jasnych kosmyków za siebie. Gołębi blond jej włosów w słońcu sprawiał wrażenie niemal białego. 
          -Proszę mi wybaczyć, że nie ostrzegłam, że będę wcześniej, ale to, o czym pani mówiłam nasiliło się -dziewczyna zacisnęła mocniej dłonie, które trzymała na kolanach. Taemin przyjrzał jej się uważniej, wyglądała na przerażoną. Co kilka minut rozglądała się wokół. 
          -Zaskoczyło mnie to, że przyjechałaś tu od razu. To kawał drogi. 
          -Tak. Jestem tu z mamą. Przy okazji odwiedzi rodzinę. -Na twarzy dziewczyny pojawił się blady uśmiech. Podniosła głowę, z zaskoczeniem przyglądając się dwójce nieznajomych, siedzących na sofie w rogu pokoju. Nie dawały jej spokoju ich przenikliwe spojrzenia. Cl od razu powędrowała za jej wzrokiem. 
          -Ah! Przepraszam. Ta dwójka to moi pomocnicy -wyjaśniła krótko. 
          -Miło mi poznać. Mam na imię Taemin - szatyn skinął głową z uśmieszkiem.
          -Choi Minho- przedstawił się też drugi.
          -Wybacz, że cię o to poproszę, ale czy możesz jeszcze raz opowiedzieć mi i moim asystentom, całą tą historię? - zapytała po chwili Cl. Życzliwy uśmiech zniknął z twarzy Qri.
          -Właśnie od kilku lat mieszkam w Niemczech. Wprowadziłam się tam z mamą, bo dostała dobrą ofertę pracy. Na początku byłam wściekła. Nie pasowałam tam i czułam się inna. Zostawiłam swoich przyjaciół w Korei. W końcu zaczęłam się godzić z obecną sytuacją. Wynajęłyśmy z mamą tanie mieszkanie w Berlinie, a ja zapisałam się do szkoły, w sumie wszystko od tego się zaczęło - Qri westchnęła cicho, chcąc zebrać myśli. -Świetnie się dogadywałam z resztą klasy, i chodź mój niemiecki nie był idealny, udało mi się zdobyć wielu przyjaciół. Oprócz jednej osoby. Jedna dziewczyna z mojej klasy po prostu mnie nienawidziła. Uważała, że jestem "ciemnością". Nie mogłam jej nawet zrozumieć, ale to ogromna fanka okultyzmu, więc nie musiała nawet nic mówić, żeby uważała mnie za zło. W końcu zatrzymała mnie w drodze ze szkoły i powiedziała, że od teraz będę przeklęta. Mówiła, że przeżyje takie życie, na jakie zasłużyłam. W wiecznym koszmarze. Oczywiście jej nie uwierzyłam. Uznałam ją za wariatkę i wróciłam do domu. Kilka dni po wprowadzeniu się do nowego mieszkania coś zaczęło się dziać. W kółko śnił mi się jeden i ten sam sen i ten koszmar powtarza się do teraz. Nie pomagały środki nasenne, ani żadna terapia. Próbowałam nawet zmienić dietę, która rzekomo miała być odpowiedzialna za te koszmary. Jednak sen się powtarzał. Przyzwyczaiłam się. W końcu to tylko koszmar. Zdecydowałam się szukać u was pomocy, gdy wszystko zaczęło wydostawać się poza sny. Od kilku miesięcy przedmioty same się przesuwają. Zaczynałam mieć tego dość, więc poszłam porozmawiać z tą dziewczyną, która rzuciła na mnie urok. Ona... ucieszyła się i powiedziała, że to dopiero początek. I miała rację. Moja mama... tydzień później miała dość poważny wypadek samochodowy. Przeżyła, ale jej stan nie był wtedy najlepszy. Szukałam jakiegoś wyjścia i wtedy ciotka przesłała mi wycinek z gazety, opis tego co wydarzyło się w Londynie. Znalazłam tam informacje o badaczach zajmujących się klątwami. Stwierdziłam, że to mój jedyny ratunek - dokończyła ze smutkiem - Dlatego... proszę mi pomóc.
          Taemin natychmiast spojrzał na Cl.
          -Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, w końcu to obustronny interes - dodała z uśmiechem. - Mam jednak kilka pytań.
          -Proszę pytać, o co tylko pani zachce- odpowiedziała z entuzjazmem Qri. Cl uśmiechnęła się.
          -No to ... czy nic takiego nie zdarzało się wcześniej?
          -Nie. Nigdy. - odpowiedziała bez zawahania.
          -Pamiętasz może datę, albo miesiąc, gdy to się zaczęło ?
          -Nie do końca... ale to było jakoś na przełomie marca i kwietnia. Jakoś dwa lata temu.-Chaerin zanotowała to na jakiejś kartce.
          -Dobrze. A, jak nazywa się ta dziewczyna, która ci groziła klątwą ?
          - Lissa Linn - odpowiedziała cicho - Ale wszyscy wołają na nią Slayer. Podobno sama przedstawiła się tym pseudonimem.
          -Łowca? Dziwne... Coś jeszcze o niej wiesz ?
          -Dziewczyny w szkole mówią, że kiedyś należała do jakiejś organizacji.
          -Sekty? -sprostowała krótko Cl.
          -Tak. Chyba nazywali się .. Black Day, czy coś takiego. Szukałam kiedyś o niej informacji. Miała wielu członków, ale to głównie internauci, z różnych części świata, więc łączyła ich tylko sieć.
          -Czekaj... Black Day? A nie przypadkiem Black Destiny? -Minho podszedł z zaciekawieniem do blondynki.
          -Tak. Całkiem możliwe... To było dawno, mogłam coś pokręcić.
          -Ale przecież... Jej członkowie popełnili masowe samobójstwa, jakoś rok temu -burknął pod nosem brunet.- Czytałem kiedyś o tym. W tej organizacji było coś ponad osiemdziesięciu członków, a nie którzy z nich założyli między sobą pakt. Mieli się otruć o tej samej porze. Jakoś zginęło wtedy siedemnaście osób.
          -Oni czcili jakiegoś boga, czy coś?
          -Nic mi o tym nie wiadomo, ale znalazłam kiedyś jakieś przykazania tej organizacji - dodała po chwili Qri, lekko już wystraszona.
          -No to musimy to zbadać. Wydaje mi się, że ty zajmiesz się rozmową z tą satanistką. Tak wiesz... na wszelki wypadek.
          - Wszelki wypadek? Nawet ja mogę ją przesłuchiwać. To tylko dziecko z nieuleczalnym syndromem gimbusa -burknął z lekceważącym uśmieszkiem.
          -Więc skąd się biorą moje sny i te wypadki?
          -Musi być jeszcze jakiś powód- wyszeptał Taemin, patrząc dziewczynie prosto w oczy.

* * * 

          -Taemin! Minho! Chodźcie tu na moment -ponagliła ich Chaerin.
          -Minho gdzieś wybył -Taemin podszedł do dziewczyny, ze zgorzkniałą miną.
          -Co? Dlaczego mi nie powiedział, albo ty mnie nie uprzedziłeś? -zapytała zaskoczona. Obróciła się w jego stronę, na chwilę odrywając wzrok od monitora.
          -Niespecjalnie mnie to obchodzi -wyszeptał, siadając obok.
          -Czyli... nie obchodzi cię, że Minho pewnie teraz włóczy się po klubach pełnych dziewczyn, a do tego jest pijany? Zapewne... -Blondynka pochyliła się nad nim ze złośliwym uśmieszkiem. Szatyn przygryzł dolną wargę, opuszczając wzrok.
          -Przecież on jest dorosły, a ja jestem dla niego obcą osobą.
          -Błąd! Nie pamiętam, żeby kogoś tak polubił -dodała z uśmiechem. -No nieważne. Poradzimy sobie bez niego. Właśnie zalogowałam się na to forum Black Destiny. -Taemin spojrzał na czarny ekran, gdzie strona jeszcze się ładowała. -Może uda nam się znaleźć kogoś o nicku Slayer. -Po kilku sekundach oczom dwójki ukazał się ciemny nagłówek strony.
          -Hej... daj na chwilę do góry. -Szatyn uważnie przeglądał wszystkie posty. -Te wiadomości są zaszyfrowane? -powiedział ledwie słyszalnie.
          -Co?
          -No zobacz. -Wskazał palcem jeden z postów. -Niektóre są w zupełnie innym języku. Pierwszy raz widzę coś takiego.
          -Nie no... przecież tu jest wiele narodowości. To pewnie jakiś obcy język, a nie szyfr. -Blondynka przekopiowała kilka linijek, żeby poszukać ich tłumaczenia, jednak żadne słowo nie miało swojego tłumaczenia.
          -To jeszcze nic. Zauważyłaś, że tylko jedna osoba pisze tym językiem i to jeszcze, jako jedyna rozsyła te wiadomości do wszystkich?
          -Coś jak admin? -Cl zjechała na dół strony. -Zobacz... Mamy tu kogoś z nickiem Slayer.
          -Dziwne... ten admin napisał coś do niej, a ona odpisała w tym samym stylu.
          -O tu też coś jest! -Blondynka nachyliła się bliżej. -"Musimy pozbyć się naszych wrogów" -przetłumaczyła po chwili. -Lepiej to sprawdzę, bo słabo znam niemiecki.
          -Nie... Jest dobrze. Ale... kogo ona ma na myśli? Myślisz, że Slayer chce pozbyć się...
          -Chyba nie... Qri? -Blondynka przeczesała włosy ręką, ciężko wzdychając. -To już chyba nie jest taka sprawa typowa dla nas. To mogą być groźby, a takie rzeczy trzeba brać poważnie.
          -"Chwała drugiej generacji" -przeczytał zaskoczony Taemin. -Jak dla mnie, to nawet, jak nie piszą tutaj tym szyfrem, to tego nie da się zrozumieć.
          -Oni są mocno odrealnieni -skomentowała krótko Cl.
          -Wydaje mi się, że ta dziewczyna o nicku Slayer, to i tak zły trop.
          -Dlaczego?
          -Nigdy nie zetknąłem się z takim przypadkiem, gdzie nastolatce udało się rzucić klątwę na kogoś innego -wyjaśnił.
          -Co nie oznacza, że takich przypadków nie ma.
          -A jeśli Qri, tak naprawdę sama sobie to wymyśliła? Przecież mówiła, że bała się jej długo wcześniej. Po prostu ta dziwaczka, ta cała Slayer zrobiła sobie z niej żarty. Chciała, żeby cała ta jej urojona "magia" wyglądała na prawdziwą. Może zaczęło ją cieszyć to, że ktoś jej klątwy wziął na poważnie.
          -To by miało sens, ale na wszelki wypadek to sprawdźmy. -Obróciła się w jego stronę. -Chyba jesteśmy ostatnimi osobami, które mogą to wziąć na poważnie -dodał po chwili.

* * *

          -Czekajcie! -krzyknęła Qri, ciągnąc za sobą torbę. -To jest cięższe, niż wygląda -dodała naburmuszona.
          -To ja to wezmę. -Brunet złapał walizkę i ruszył przodem, przechodząc bez słowa obok Taemina. Qri przyglądała się Minho uważnie. Chłopak zacisnął mocno dłonie na uchwycie torby i ze skamieniałą miną, przyspieszył kroku.  
          -On jest na mnie zły, czy coś? -zapytała cicho blondynka, podchodząc do Tae. -Wygląda na... mega wkurzonego. 
          -To nie twoja wina. Taki po prostu jest -odpowiedział z uśmiechem szatyn. -Nie bierz tego do siebie.
          -Ale... on wygląda jakby miał doła -skwitowała krótko idącego kilkanaście metrów przed nimi bruneta. Minho nie czekał na pozostałych idąc szybkim krokiem, zostawił ich w tyle. 
          -Znasz się na ludziach. -Taemin poprawił luźno wiszącą na ramieniu torbę. 
          -Tylko na tych, którzy nic nie ukrywają. 
          -Wiesz... cały czas zastanawia mnie, jak właściwie wygląda ten twój sen, który ciągle się powtarza? -zapytał po chwili chłopak. Dziewczyna odwróciła wzrok od rozmówcy.  
          -Zawsze śni mi się jedna scena. Jestem w swoim pokoju i ktoś mnie szuka. Chce mnie zabić. Zawsze widzę też małą dziewczynkę. W białej koszulce, całą we krwi. To dziecko zawsze prowadzi mnie do tego mężczyzny, który mnie szuka. 
          -Rzeczywiście. Dość dziwny sen... -Taemin podniósł głowę, spoglądając na wieczorne niebo. Obłoki leniwie przeciągały się w stronę horyzontu, gdzie zachodzące słońce pozostawiało pomarańczową smugę światła. W sierpniu zapach powietrza był całkiem inny. Szczególnie wieczorem. Słodki, kwiecisty. Właśnie ten zapach kojarzy się z wakacjami. 
          -O! To tam. -Wskazała kamienicę stojącą przy rozdrożu dróg. Wysoki budynek zdobiły dziesiątki okien, które odbijały słońce, mieniąc się złotem. 
          -No nareszcie... -burknął Minho podchodząc do reszty.
          -Nie rozumiem, czego właściwie będziecie u mnie szukać? -zapytała nawet się nie obracając. Podeszła do drzwi budynku, uśmiechając się ciepło. 
          -To oczywiste. Klątwa zazwyczaj jest powiązana z przedmiotem, lub osobą -zaczął Taemin, idąc za dziewczyną. -Nawet jeśli zostałaś przeklęta, możliwe jest to, że w twoim pokoju musi być coś, co ta dziewczyna mogła ci podrzucić i to może być winowajcą tej całej sytuacji. 
          -Chybabym zauważyła -rzuciła kpiąco, pokonując kolejne stopnie schodów. 
          -To może nie być takie oczywiste. To może być drobiazg, nawet guzik -wyjaśnił Minho, ciągnąc za sobą walizkę dziewczyny. Taemin za to leniwie podążał za pozostałą dwójką, lekko zmęczony, przez wykonany już dystans. 
          -To tutaj. -Dziewczyna wyciągnęła z torebki klucze, po czym przekręciła jeden z nich w zamku. Drzwi uchyliły się głośno skrzypiąc. -Zapraszam -dodała z uśmiechem, po czym weszła do środka pierwsza. Minho bez wahania poszedł za nią, byle, jak najszybciej odłożyć, ciążący mu bagaż. Taemin zatrzymał się w progu. Nie wiedział dlaczego, ale nagle poczuł się słabo. Krew zaczęła pulsować, a ten odgłos niemal dudnił echem po głowie. Od dręczącego go bólu zaczynało robić mu się słabo. Nogi stały się niczym wata i powoli tracił w nich czucie. 
          -Minho... -zawołał półgłosem, przez spierzchnięte wargi. -Minho...-Czerpał niesamowitą satysfakcję ponownie wypowiadając to imię. Brunet obrócił się lekko zaskoczony. 
          -Co? -warknął zdenerwowany. 
          -Chyba... źle się czuje -wyszeptał, jeszcze resztką sił Taemin, po czym upadł bezwładnie na ziemię. Brunet podbiegł przerażony do szatyna. Był całkiem blady, a jego czoło zrosiły kropelki potu. 
          -Taemin? Taemin! -Potrząsnął bezwładnym ciałem chłopaka. -Co ci jest do cholery? -warknął zdenerwowany. Objął drobnego szatyna ramionami, mocno przyciskając do siebie. Natychmiast zrobiło mu się gorąco, a serce chciało wyskoczyć z tego strachu z piersi. -Nie chce, żeby cokolwiek ci się stało -szepnął cicho, łamiącym się głosem. 

* * *

          Brunet był lekko zdenerwowany, więc Taemin postanowił nie opuszczać go ani na krok, pilnując, żeby nie zrobił czegoś głupiego. Co kilka sekund przyglądał mu się ukradkiem. Minho charakterystycznie przygryzał dolną wargę, lub przeczesywał swoje ciemne włosy ręką, co miał w zwyczaju, gdy był zły. Szatyn próbował zrozumieć jego zachowanie. Minho rzadko był dla niego taki oschły, jednak od kilku dni to stawało się normą. O ile w ogóle zjawiał się choć na chwilę w jego towarzystwie. Jednak, gdy tylko wczoraj Taemin się ocknął, pierwszą rzeczą, jaką zobaczył była zmartwiona twarz Minho, który siedział przy jego łóżku. Szatyn ledwie przytomnie podniósł głowę, ale był pewny, że zobaczył wtedy ciepły uśmiech na twarzy bruneta i spojrzenie pełne troski. Pierwsze od dawna. Wtedy zrozumiał, jak brakuje mu tego gestu. 
          -To ona? -zapytał Minho, wskazując na brunetkę, siedzącą na schodach, przed budynkiem szkoły. -Chyba uda nam się z nią pogadać przed tymi jej zajęciami. -Taemin przyjrzał się jej uważnie. Rzeczywiście przypominała nastolatkę ze szkolnej fotografii, którą pokazała im Qri. Jej ciemne, krótkie włosy oplatały policzki, niemal łącząc się z przydługą grzywką, która zasłaniała mocno wymalowane oczy. Minho od razu ruszył w jej kierunku. Taemin złapał go za ramię, na co brunet odpowiedział mu tylko spojrzeniem pełnym wyrzutów. 
          -Może ja z nią porozmawiam? -zaproponował łagodnie.
          -Pewnie bym się zgodził, ale... znając ciebie będziesz za miły i nic się nie dowiesz. 
          -Tak... ale znając ciebie ta rozmowa może się skończyć na policji -odburknął szatyn. 
          -No to chodźmy razem -powiedział Minho nie czekając na reakcję ze strony towarzysza. Ruszył w stronę dziewczyny. Brunetka już z daleka przyglądała się tajemniczej dwójce Azjatów, którzy ciągle na nią wskazywali, rozmawiając między sobą, więc nie zdziwiło ją to, że idą w jej stronę. 
          -Lissa Linn? -zapytał Minho, czując na sobie jadowity wzrok dziewczyny. 
          -Nawet jeśli, to co? Czego chcecie? -zapytała, przeczesując długą grzywkę. 
          -Można było odpowiedzieć po prostu "tak" -skomentował krótko brunet, na co dziewczyna uśmiechnęła się złośliwie. 
          -Chodzi o Qri -wtrącił po sekundzie Taemin, czując napiętą atmosferę między tą dwójką. 
          -Co? Ta gówniara się na mnie skarżyła i jeszcze nasłała na mnie rodaków? -Dziewczyna zachichotała pod nosem. -Nie wiem co wam mówiła, ale widocznie dostała to, na co zasłużyła. -Uśmiechnęła się niepokojąco, podnosząc wzrok na stojącą przed nią, dwójkę chłopaków. 
          -Czyli w jakimś stopniu jesteś odpowiedzialna za to, co ją spotyka?
          -Nawet jeśli... to nic nie możecie mi zrobić, jeśli to nie zostało wykonane moim rękami. Nie macie dowodów. 
          -Ty mała... -syknął Minho, zaciskając pięści. 
          -Czekaj. -Taemin położył rękę na ramieniu bruneta, chcąc go jakoś uspokoić. -Ona blefuje -stwierdził w końcu. -Nic od niej nie czuje. To normalna... znaczy normalna, dziwna nastolatka z niewyleczonym "syndromem gimbusa"-stwierdził z uśmiechem. 
          -Hej! Lepiej ze mną nie zaczynaj chinolu! -Złapała swoją torebkę i wstała, podchodząc bliżej do mężczyzn. -Chyba nie chcesz, żeby ciebie... też coś spotkało? -szepnęła. 
          -Bardziej bałbym się rozsypać sól, lub przejść pod drabiną w piątek trzynastego, niż zadrzeć z tobą -zaśmiał się niewzruszony. -Dorośnij dziewczynko! 
          -A ty niby kim jesteś? Co możesz o mnie wiedzieć? Nie znasz mnie! -krzyknęła, rozżalony głosem. -Zapłacisz mi za to... Wszyscy zapłacicie. Doczekasz się niespodzianki od Black Destiny! -rzuciła na odchodne, idąc w górę schodów. Jej oczy zaszkliły się łzami. Brunetka mocno zacisnęła ręce w pięści, oddychając ciężko. Była cała roztrzęsiona z bezsilności. Minho przyglądał się jej z uśmiechem. 
          -I kto bardziej nęka ludzi? -zapytał, spoglądając na Taemina. -Doprowadziłeś dziewczynę prawie do łez. 
          -W takich przypadkach prawda boli. 
          -Więc to był blef, a Qri się zbyt wystraszyła? -zapytał po chwili Minho. 
          -Nie... ją coś spotyka, ale ta dziewczyna jest niewinna. Podpisała się po prostu pod nie swoim dziełem. 
          -Wiesz... mój niemiecki kuleje, ale czy ona nam nie groziła?
          -No. Wspominała coś o jakiejś "gildii szaleńców". Cl się już tym zajmuje, a my teraz musimy rozwiązać problem Qri.
          -Musieliśmy coś ominąć...- szepnął Minho. Oboje szli w ciszy, analizując wszystkie fakty. 
          -Wiem! To by wszystko wyjaśniło! -Szatyn złapał chłopaka za rękę, ciągnąc za sobą. -Choć! Mamy mało czasu. -Minho szarpnął ręką, uwalniając się z uścisku szatyna. 
          -To tymczasowa współpraca -burknął pod nosem, idąc przodem. Taemin zatrzymał się na chwilę, przyglądając mu się z zaskoczeniem. Zabolały go słowa Minho, ale czuł, że w jakimś stopniu to on został przez niego zraniony. 

* * *

          Minho nacisnął klamkę do mieszkania. Wszedł lekko zaniepokojony faktem, że nikt wcześniej nie otworzył mu drzwi, gdy razem z Taeminem dobijali się do nich, już od jakiś dziesięciu minut.
          -Qri? -zawołał, wchodząc do środka. Oboje byli trochę zdziwieni, że zastali otwarte drzwi. -Qri?! -powtórzył Minho głośniej. Teraz stracił z oczu już nawet Taemina, który najwidoczniej szukał dziewczyny w jej pokoju.
          -Minho! -Usłyszał wołanie zza drzwi. Głos Taemina był na tyle niepokojący, że chłopak, jak najszybciej wbiegł do środka. Jego oczom ukazał się przerażony Tae, pochylający się nad leżącą na ziemi dziewczyną. -Qri... Ona chyba nie oddycha -szepnął szatyn, z przerażeniem spoglądając na bruneta.
          -Cholera. Sprawdź to a nie mów "chyba" -syknął. -Ja dzwonie na pogotowie. -Brunet wyciągnął telefon. -Cholera! Nawet nie ma zasięgu.
          -Poproś kogoś z sąsiadów o pomoc. No chyba sam się nie dogadasz, nawet, jak się dodzwonisz. -Szatyn odchylił głowę dziewczyny. Blondynka oddychała, ale nie wyglądała najlepiej. Wydawało się, że blednie z każdą minutą. Taemin z przerażeniem przyglądał się dziewczynie, licząc tylko sekundy, których liczba mogła świadczyć o jej życiu. Jej oddech stawał się nierówny.
          Taemin spojrzał na jej twarz. Jej wargi zaczęły się poruszać. Qri zaczęła mamrotać coś pod nosem. Pochylił się nad nią, próbując coś usłyszeć.
          -Wynoście się stąd...  -usłyszał niewyraźnie. -Natychmiast. -Podniósł głowę, spoglądając na nią z przerażeniem. W tej właśnie chwili do pokoju wbiegł Minho.
          -Zaraz będą -powiedział lekko zdyszany. -Miałeś rację. Mój niemiecki nie jest najlepszy. Dobrze, że oni zadzwonili.
          -Jesteś pewny?
          -Tak. W końcu, dzięki ojcu coś tam rozumiem, a co z nią? -Skinął głową, wskazując na blondynkę.
          -Wydaje mi się, że straciła przytomność.
          -No, odkrywcą nie jesteś -burknął Minho, przerywając na chwilę szatynowi.
          -Mi się wydaje, że tu chodzi o to miejsce. Zapomnieliśmy o mieszkaniu. Qri powiedziała, że ataki zaczęły się niedługo, po groźbach tej dziewczyny, ale zapomnieliśmy o tym, że ona niedługo wcześniej przeprowadziła się do nowego mieszkania.
          -A co z nim jest nie tak? -Minho automatycznie rozejrzał się wokół.
          -Nic nie czujesz... Coś tu jest. Dlatego wczoraj zemdlałem. Nie pamiętam, żebym gdziekolwiek czuł się taki przyduszony. Tu się nawet nie da oddychać! Coś musiało się tu stać.
          -To by wyjaśniało, dlaczego znalazła tak tanie mieszkanie w centrum. -Minho usiadł, przy dziewczynie. -Więc nic jej nie będzie?
          -Pewnie... będą musiały się jak najszybciej wyprowadzić, ale to chyba tyle.
          -To niby co... to mieszkanie jest nawiedzone?
          -Nie... to tak, jakby to miejsce było przesiąknięte wszystkim co negatywne.
          -Na takie coś mówi się "przeklęte" -wyprostował brunet. Przez chwilę panowała cisza. Minho podniósł wzrok na żyrandol. Światło zaczęło mrugać. Taemin automatycznie spojrzał w tą samą stronę. Zaczynało robić się coraz ciemniej, a przerwy między ciemnością i jasnością stawały się coraz krótsze. Szatyn czuł wokół nieprzyjemny chłód, chociaż cały trząsł się z przerażenia, a jego czoło i kark zrosiły krople potu. W całkowitej ciemności usłyszeli przerażający, lodowaty krzyk z pokoju obok. Ten krzyk odbijał się echem, jakby były to nachodzące na siebie dwa dźwięki. Brunet odskoczył z przerażeniem, rozglądając się wokół. Światło zaświeciło się na moment. Taemin automatycznie spojrzał na przerażonego Minho, a później na Qri. Leżała w bezruchu. Jej oczy były szeroko otwarte, ale wpatrywały się w górę. Wyglądała na martwą, przez ten pusty wzrok, połączeniu z sinymi ustami i bladą cerą. Przerażony szatyn odsunął się, od dziewczyny, gdy z kącika jej ust zaczęła lać się krew, a ona wypowiadała jakieś nieznane mu wyrazy, szepcząc cicho. Światło znowu zgasło, przy czym można było usłyszeć cichy stukot gasnącej żarówki. Zrobiło się strasznie cicho. Jedynymi odgłosami jakie można było usłyszeć były ochrypłe oddechy Minho i Taemina. Wtedy kolejny dźwięk rozdarł tą ciszę. Dźwięk wystrzału. Był tak głośny, jakby ktoś strzelił właśnie w tym pomieszczeniu. Zapach krwi był wyczuwalny w powietrzu. Słodki i duszący. Taemin szukał w ciemności sylwetki Minho. Niczego nie widział. Jego oczy jakby całkiem pogrążyły się w ciemności, czekając tylko na jakąś smugę światła, która znowu mogłaby pobudzić źrenice. Żarówka ponownie zabłysnęła, rozświetlając pomieszczenie. Minho tępo wgapiał się w przeciwległą ścianę. Qri leżała w bezruchu z zamkniętymi powiekami. Jej twarz zaczęła nabierać rumieńców.
          -Co to było, do diabła? -wydukał w końcu brunet.
          -Historia tego domu.

* * * 

          -Boże... Jakie szczęście, że nie musimy już tam wracać -wyszeptał Minho, po kilku minutach męczącej ciszy. 
          -Powinieneś się raczej cieszyć, że Qri nic się nie stało. -Taemin rzucił się z ulgą na łóżko w pokoju hotelowym. 
          -No nie wiem... Teraz pewnie będą miały problemy, ze znalezieniem innego mieszkania. -Minho szybko ściągnął buty, po czym ułożył się na swoim łóżku. 
          -Ale to wredne, ze strony właściciela, że sprzedał im takie mieszkanie, nic nie mówiąc. 
          -A niby kto by je kupił, jakby o tym wiedział? A... i prosiłem Cl, żeby poszukała jakiś informacji na temat tego co się tam stało. 
          -No i co? 
          -Jak poszedłeś się wykąpać to dzwoniła do mnie. Tam zdarzyło się więcej, niż jedno morderstwo. Niemal każdy właściciel zginął. Kiedyś zajmowała je dwójka mężczyzn. Oboje popełnili samobójstwo. Później wynajął je inny mężczyzna. Zginął niedaleko budynku, wjeżdżając motocyklem w jadące naprzeciw auto, ale... najpierw mieszkała tam rodzina i wydaje mi się... 
          -Co?
          -Mąż zastrzelił swoją żonę i dziecko. To może być to, co wtedy słyszeliśmy i sny Qri też do tego pasują -wyjaśnił chłopak. 
          -No to zadanie zakończone. No chyba... Coś mnie jeszcze martwi. 
          -Co?-Minho odwrócił się w stronę szatyna. 
          -Ty -odpowiedział od razu Taemin. Ich spojrzenia się spotkały. 
          -Wydaje mi się, że wszystko powiedziałeś mi w Moskwie. Jesteśmy tylko współpracownikami. -Brunet odwrócił głowę, wbijając wzrok w sufit. 
          -Ja wtedy... Naprawdę byłem zazdrosny -powiedział szatyn po kilku minutach cichy. Minho westchnął głęboko. Zaczesał ręką włosy do tyłu, uśmiechając się ciepło. 
          -Głupi Taemin -wyszeptał w końcu. -Naprawdę myślisz, że unikałbym cię, tak bez powodu? Wiem,  że to trochę dziecinne. Dobra... Bardzo dziecinne, ale byłem zły za to, co wtedy powiedziałeś, bo... ja nie traktuje cię jak tylko współpracownika. 
          -Cl miała rację... Zachowujemy się, jak dzieci -zaśmiał się Taemin. Minho wstał z łóżka i podszedł do Taemina. 
          -Posuń tyłek -rzucił cicho. Taemin złapał kąciki kołdry, przyglądając mu się z zaskoczeniem. 
          -Co? -zapytał cicho.
          -Myślisz, że zasnę sam, po tym jak widziałem Paranormal Activity na żywo? -Brunet odrzucił kołdrę i położył się obok chłopaka, nawet nie pytając go o zdanie. Taemin zaśmiał się pod nosem. 
          -No... Cl miała rację -wyszeptał. -Tylko nie łap mnie za tyłek przypadkiem -zażartował, przykrywając głowę kołdrą. 
          -Przypadkiem? Czyli tak specjalnie to mogę? -wyrzucił niskim głosem Minho. -Nie martw się ty moja dziewico. Tylko, jak zaczniesz chrapać uduszę cię poduszką. 
          -Minho... -wyszeptał łagodnie Taemin, po kilku minutach ciszy.
          -Co?
          -Cieszę się, że jesteś -dokończył szatyn. Minho uśmiechnął się do siebie. Tak długo chciał to usłyszeć. Jego serce biło mocniej, gdy miało dla kogo. Wiedział, że nie musi dać Taeminowi jeszcze trochę czasu, ale on był już pewny, że chce mieć go przy sobie. Na zawsze. 

8 komentarzy:

  1. Wha~! Prawie się posikałam ze szczęścia jak zobaczyłam dedykację (tak btw to ja Magi xd) dziękuję <3. Rozdział był po prostu świetny! Nastraszyłaś mnie tym że Tae zemdlał, dobrze że nic mu się nie stało. Potem ta akcja w domu. Nie chciałabym być na ich miejscu... A ta końcówka... Rozpływam się *-* No ale widać że coś się zaczyna dziać ;3. Czekam na c.d.
    Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  2. rany, to na początku rozdziału, po prostu cudo! czytałam to w nocy, jeszcze słuchając takiej piosenki, że można nie wiem co zrobić. nie mogłam się powstrzymać, by zostawić sobie na weekend. :D
    Minho i Taemin, wy zakochańce jedne wy! ja wszystko wiem, to jest miłość z wzajemnością, tylko robicie wszystko tak, by nikt się nie kapnął! na wszystko wiem! XD
    ta laska, co rzucała klątwy... nienawidzę jej jak i tych klątw, w ogóle! nie wiem czemu, ale motyw takowych mi nie podchodzi, powinnam spłonąć, bo kocham wszystko co ma jakąś magię *tak jak ty XD* ale no klątwy, straszne to. XD
    potem ta akcja w tym nawiedzonym domu. wtedy to już w ogóle robiłam w gacie. scenka rodem z horroru. już myślałam, że serio zacznie się strumieniami krew lać i w ogóle coś wyskoczy nie wiadomo skąd i ich wszystkich pozabija *o ja straszna XD* ale na szczęście obeszło się bez takich. :D
    oh i ah! ♥ uspokajająca końcówka!
    czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, będę cię o niego męczyć, zobaczysz! :D a jeśli chodzi o mnie, to wena robi sobie najzwyczajniej w świecie jaja. ;___; ale postaram się jakoś zregenerować i coś napisać!
    hwaiting Iza, dużo weny i chęci! ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Whoaaa~! Świetny rozdział! Wręcz genialny :D
    Mały romans między 2Min zaczyna się rozwijać. Nie przeczytałam jeszcze poprzedniego rozdziału (jakoś nie miałam do tego weny, ale zaraz to nadrobię), ale co tam :P Wolnymi kroczkami "coś" zaczyna się dziać.
    Historia tego domu była straszna. Serio prawie jak ,,Paranormal Activity". Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło.
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu dotarłam i tutaj! Wybacz zwłokę w komentowaniu, ale w końcu udało mi się powoli wszystko nadrobić. Mam nadzieję, że wybaczysz :).
    Koszmar dziewczyny był niesamowicie realny. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby to mnie nawiedzały takie upiorne sny... Zastanawia mnie tylko, dlaczego dziewczyna została nazwana Katty? Może nawiedzające ją duchy pomyliły ją z kimś innym?
    Co jak co, ale Minho swojej siostrzyczki nie oszuka. Ona już dobrze wie o co chłopakowi chodzi i dlaczego przyszedł do domu o chwiejnym kroku. Minho może udawać, że nic się nie stało i nie zależy mu na Tae, ale zarówno Cl, jak i ja mu nie uwierzymy w takie bajeczki. Mam nadzieję, że chłopak posłucha swej mądrej siostrzyczki i naprawi relacje z Taeminem.
    Qri przyszła po pomoc do Cl, Tae i Minho. Myślę, że dobrze zrobiła i mam nadzieję, że nasza trójka naprawdę jej pomoże. Dziewczyna, która przeklęła Qri powinna leczyć się na mózg albo i nawet spłonąć na stosie! Co jej do cholery odbiło?! Jeśli Qri jest niczemu niewinną osobą to sądzę, że z tą dziewczyną jest naprawdę coś nie halo i ktoś musi zrobić z nią porządek.
    Minho naprawdę martwi się o Taemina. Udowodnił to podczas zemdlenia Tae, gdzie wyszeptał, że nie chce, by coś mu się stało. Zależy mu na nim, więc po co te chamskie odzywki i chęć odseparowania się od chłopaka? Nie rozumiem tego. Minho powinien odrzucić maskę chama i okazać Taeminowi więcej ciepła.
    Dowiedzieliśmy się, że Lissa nie mogła rzucić klątwę na Qri. Zaskoczyło mnie to, nie powiem, że nie. Głupia fanatyczka, która myśli, że potrafi rzucać czary i stworzyła własną sektę... jakie to dojrzałe ;x.
    Czyli sny i wszystko, co spotkało Qri miało związek z miejscem. Minho i Tae ujrzeli to, co stało się w tym mieszkaniu. Dziwne, że każdy mieszkaniec ginął... Dobrze, że nie spotkało to również tej biednej dziewczyny. Myślę, że gdyby nie Minho i Tae (w sumie to oni najbardziej zajęli się tą sprawą) to z dziewczyną byłoby naprawdę źle. Ale nasi agenci znów spisali się na szóstki z plusem! W dodatku Minho przyznał, że jest zazdrosny o Tae. Pogodzili się i nawet poszli spać w jednym łóżku! Jakie to słodkie *,*.
    Odcinek świetny! Czekam z niecierpliwością na kolejne nowości ;>
    Zapraszam również do siebie na nowe opowiadanie, pt: "Lost heart" http://rain-sound.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Co z tym Minho?
    On jest taki dziecinny!
    Powinni normalnie pogadać, a nie robić jakieś fochy z Taeminem.
    Jeszcze zastanawiałam się, dlaczego ten duch, czy coś nazywa Qri Katty?
    To imię tej zmarłej kobiety, czy coś?
    To pewnie była ta żona tego faceta, co popełnił samobójstwo.
    Boże... czytałam kiedyś taką historie.
    Nie będę mogła spać po nocy!
    Wiem, że późno komentuje, ale ostatnio ogólnie rzadko mam czas coś czytać.
    Cieszę się, że w końcu przeczytałam ten rozdział.
    Chociaż na początku, jak zobaczyłam Qri, to nie byłam pozytywnie nastawiona.
    Pozdrawiam i życzę weny! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko, chyba jeden z najlepszych Twoich rozdziałów. *^* Świetny jest! <3 W sumie jak tak myślę to wszystkie Twoje rozdziały uwielbiam, bo każdy jest inny i równie ciekawy, ale ten to normalnie mistrzostwo! *^* A Tobie się nie podoba.. Jak może..
    Dziękuję Ci za dedykację <3 Cieszę się, że w jakis sposób dodałam Ci weny i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś mi się uda to zrobić, chociaz nie wiem, jak wykonałam to tym razem. ^^ żałuję tylko, że nie mogłam podziękować Ci od razu, jak dodałaś rozdział. TT Ale mam nadzieję, że się nie gniewasz. <3
    Rzeczywiście, rozdział zalatuje horrorem i to cholernie, ale dzięki temu jest genialny. <3 Takie lubię chyba najbardziej, mimo że potem się boję i mam schizy. ^^ Biorąc pod uwagę to, że ostatnio byłam u koleżanki na noc i grałyśmy w taką grę ze strasznymi historiami. o.o Okropność. o.o
    Też podejrzewałam, że to ma cos wspólnego z tym domem, a nie z tą opętaną dziewczyną. xD Ale ten moment, gdy Qri lezała prawie martwa na ziemi był straszny. o.o Taki przejmujący. o.o
    Cieszę się, że w końcu jest więcej takiego porządnego 2mina, bo na to własnie czekam. xD Mam nadzieję, że w końcu wydarzy się jakis przełomowy moment. xD
    Wybacz, że pisze tak krótkie komentarze. Po prostu czuję powinność skomentowania, a chcę jak najszybciej czytać dalej. ^^ Chociaż widzę, że został mi ostatni rozdział.. Więc idę. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko boska. Izzy kocham cię za te ff... Jesteś moim mistrzem. Na koniec jak czytałam nie mogłam przestać się śmiac jak wspomniałaś o Paranormal Activity.
    Kochana życze weny :D

    OdpowiedzUsuń