dodatek #1
Brunet zacisnął delikatnie rękę drugiego chłopaka, tak jakby to była najcenniejsza rzecz na świecie. Patrzył na jego twarz z taką samą troską i nadzieją w oczach jak każdego dnia.
Ta sama monotonia. Przychodził do szpitala, siadał przy jego łóżku i odliczał minuty, błagając w myślach, żeby jego chłopak otworzył tego dnia oczy. Jak bardzo by nie prosił, nie dostawał nawet znaków, że jego prośba została wysłuchana, więc z rozgoryczeniem przeklinał Boga, czy gładził jego dłoń... ostatecznie zawsze opuszczał pokój numer piętnaście z ogromnym rozczarowaniem. Baekhyun był osobą, którą nie powinno spotkać coś takiego. Siedząc w tym miejscu Chanyeol zawsze zastanawiał się czemu ci, którzy na to zasługują nie chorują, nie cierpią tak jak inni ludzię, tacy jak Byun. Chłopak zamknął oczy, czując że napływają do nich łzy. Chciał się do niego przytulić, pocałować go, ale nie mógł nic zrobić. Pokochał osobę, którą poznał trzy miesiące przed zapadnięciem chłopaka w śpiączkę. Brunet obrócił głowę znowu spoglądając na jego bladą, pogrążoną w śnie twarz.
- Chanyeol – usłyszał za sobą głos pielęgniarki. Puścił rękę Baekhyuna i podszedł do niej. I tak wiedział, że trochę naginają dla niego zasady, bo wolontariuszom nie wolno było spędzać tyle czasu na tym oddziale. - Przyszli jego rodzice – wyszuciła wysoka kobieta, dając mu znak, aby wyszedł. Chanyeol zabrał kurtkę z krzesła, starł kilka łez spod oczu i obrócił się jeszcze, żeby delikatnie pocałować Byuna w czoło, opierając się o materac łóżka.
- Do jutra, Baek – wyszeptał, po czym wyszedł mijając jego rodziców bez słowa. Nie byli złymi ludźmi, raczej po prostu nie mieli podobnego zdania do Chanyeola. Dla nich "dobrem" dla syna było zamknięcie go w szpitalu, a dla Chana pokazanie mu świata. Lubił gdy Baekhyun się uśmiechał na jego widok i pokazywał mu fragmenty z książek przygodowych, które uwielbiał. Opowiadał mu je z taką energią i fascynacją w oczach. Chciał przeżyć takie przyody, a Park miał mu je wszystkie pokazać, ale nie zdążył tego zrobić, gdy choroba na złość planom wygrała, przybijając chłopaka do łóżka bardziej niż jego nadopiekuńczy rodzice.
Kobieta obróciła się patrząc zapuchniętymi od łez oczami za Chanyeolem.
- To ten chłopak? - zapytała pielęgniarkę czekającą na nich przy drzwiach. Wysoka kobieta spojrzała pustym wzrokiem na twarz zapłakanej matki chłopaka z oddziału, która z dnia na dzień słabła w oczach coraz bardziej, zaczynając się przekształcać w typowy symbol żałoby i wyniszczenia człowieka. Obok, zawsze jako opoka i wsparcie stał jej mąż, ale i on był przygnębiony. Pielęgniarka codziennie widywała takie obrazy, nie po raz pierwszy zetknęła się z rzeczywistością w tym miejscu. Szpital wypełniali ludzie z nadzieją, którym czasem tylko ona zostawała. Kobieta rzeczywiście wiele widywała, ale zajmujący się Baekhyunem wolontariusz, którym właśnie był Park, rozklejał jej serce z dnia na dzień coraz bardziej.
Pierwszego dnia, gdy dowiedział się, że jego Baek zasnął i nie otworzył oczu przyszedł do szpitala i położył się obok niego, ciągle płacząc. Leżał bokiem na krawędzi łóżka, łakając przy nim jak małe dziecko. Nie reagował na prośby pielęgniarek, poźniej groźby, nic nie skutowało jeśli chodzi o te dobrowolne motody przekonywania go. Chciały być delikatne, widząc ja chłopak cierpi. Gdy zapytały go czemu to robi i jaki jest powód tego, że chce po prostu obok niego leżeć, powiedział, że chce zasnąć z nim i razem z nim się obudzić. Na prośbę pogrążonej w żalu matki ochrona po prostu wyprosiła go z sali. Dzięki pielęgniarką i wyrozumiałości rodziców Byuna chłopak jednak mógł go odzwiedzać. Wybrali mu na to specjalne godziny, żeby nie widywać Parka przy swoim synu i nie dzielić się nim gdy są na miejscu.
- To ten chłopak od róż? - zapytała jeszcze raz już bardziej drżącym głosem. Pielęgniarka potwierdziła skinieniem głowy. Kobieta wtedy zasłoniła usta ręką i pochyliła głowę łkając głośniej. Mąż natychmiast objął ją ramieniem, jakby bał się, że z tego płaczu jest tak słaba, że nie jest w stanie nawet zrobić kilku kroków. Spojrzała na stolik przy łóżku syna i odwróciła natychmiast wzrok widząc kolejną czerwoną różę. Chanyeol często porównywał Byuna do "Małego Księcia", więc róża była dla nich symbolem właśnie tak silnej przyjaźni jak w tej książce, ale po tym jak Baekhyun zapadł w śpiączkę, ten kwiat który Park zostawiał codziennie przy jego łóżku stał się znakiem tego, że przy nim był. Chciał chyba w ten sposób wysyłać mu sygnały, licząc, że w końcu się obudzi.
Kobieta z płaczem podeszła do łóżka i zawodząc głośno upadła przy nim, klęcząc przy swoim dziecku, trzymając go za dłoń z całych sił.
- Proszę... Nie mówić temu wolontariuszowi o naszej decyzji – wyrzuciała ledwie słyszalnie, drugą ręką ścierając łzy spod oczu. - Przepraszam Baek... Wiem, że nie chciałbyś takiego życia – wybełkotała ciągle trzymając jego dłoń. Ojciec również zaczął ścierać łzy z oczu, odwracając wzrok od swojego jedynego, ukochanego syna. Zdecydowali, że powinien umrzeć godnie, więc następnego dnia została odłączona aparatura wspomagająca jego życie. Chanyeol nie przestawał przypominać o sobie Baekhyunowi i od momentu jego śmierci zostawił jeden kwiat na jego nagrobku. Nie myślał, że tak szybko się spotkają, a tym bardziej, że zapomną o sobie, zamknięci w demonicznej grze - Casso.
nie wierzę.. pierwszy dodatek~ choć czekam z niecierpliwością na następny rozdział tak z przyjemnością czytałam ten dodatek, dobrze i szybko się go przeczytało no i została wyjaśniona sprawa Baeka i Chana.. assh biedny Baekhyun.. bardzo mi się podoba twój styl pisania czekam i czekam never nie zapomniałam o twoim blogu *-* weny słońce~~
OdpowiedzUsuńhttp://cocktailjoy.blogspot.com/
Hirskjfseyhixrvsrhvfjsrjvdrvusrhvkfjvhefgkfvkdrgcsjevlcfvgsrhffixrvjtvxhrjvjxfvdrjjvxfjgudrjvjxrfidrvgudrhfrd...... czemu płacze???
OdpowiedzUsuńIzzu~ nie mogę się doczekać nowych rozdziałów i dodatków
OdpowiedzUsuńTo strasznie smutne, choć żywiłam jakąś nadzieję na to, że rzeczywiście nie znali się przed Casso. To ich więź czyniłoby bardziej... wyjątkową?
OdpowiedzUsuńNawet jeśli przesłodzoną dla mnie momentami.
Odkładałam czytanie tego przez zdaje się dwie godziny, bo wiedziałam, że przeczytam to tak szybko, góra piętnaście minut i ... koniec. Teraz trzeba będzie czekać na kolejny rozdział i dodatki. Mam nadzieję, że będę miała w sobie tyle samo zaparcia by nie robić zaległości.
To okrutne, gdy najbliżsi tracą nadzieję. W końcu Baek mógł się następnego dnia obudzić. Zawsze jest to, że "przecież mogło być lepiej".
Przepraszam, że pośpieszam ale gdzie jesteś? *wypłakuje oczka* zaczynam się martwić o ciebie...
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam to tak dawno, nie pamiętam wszystkiego ale było naprawdę śliczne. Czyli tak to było z Baekiem I Chanem (sorry, nie umiem napisać pełnych imion XD)
Dobra, koniec smętów w środku nocy, ja idę spać a ty odnajdź Panią Wenę <3
Powodzenia~
Błagam, gdzie jesteś :X
OdpowiedzUsuńDziewczyno to było moje 3 przeczytane opowiadanie i zapamiętam je do końca życia, proszę, czekam, błagam, usycham.
Casso jest nieziemskie <3
Proszę nie zostawiaj nas, nienasyconych czytelników bez odpowiedzi.
Jak zobaczyłam, że dodałaś ten dodatek, to moi sąsiedzi musieli czuć się jak na koncercie rockowym, tak głośno krzyczałam ze szczęścia. <3
Masz niezwykły talent *.*
Z utęsknieniem czekam na kolejną część, pozdrawiam i życzę weny *.*